Kilka miesięcy temu zakończył pełnienie urzędu prezydenta Stanów Zjednoczonych, a już ponownie wysuwany jest jako kandydat do objęcia tej funkcji - tym razem we Francji. "Nadal możemy dać tej planecie lekcję demokracji, wybierając na prezydenta obcokrajowca" - ogłosili francuscy aktywiści.
We Francji coraz więcej osób niezadowolonych jest z faktu, iż prezydentem ich kraju może zostać nacjonalistka Marine Le Pen. Stąd wziął się pomysł lewicowych aktywistów, którzy mają nadzieję, że do walki o najwyższy urząd w państwie włączy się niespodziewany kandydat - Barack Obama.
"Podczas gdy Francja zamierza głosować na skrajnie prawicowego kandydata, nadal możemy dać tej planecie lekcję demokracji, wybierając na prezydenta obcokrajowca" - głosi oświadczenie na stronie internetowej akcji.
Aktywiści rozwiesili następnie w Paryżu plakaty z portretem byłego prezydenta USA i podpisem "Obama17", a sloganem kampanii stała się francuska wersja "Yes We Can", czyli "Oui on peut".
Powstała również oficjalna strona akcji, na której można podpisać petycję, by przekonać Amerykanina do wzięcia udziału w wyborach. Celem aktywistów jest milion podpisów, dotychczas zebrano ich pół tysiąca.
Autor: lukl\mtom / Źródło: Reuters