Trwa pościg za Mohamedem Amrą, zwany "Muchą" i uzbrojoną bandą, która we wtorek zaatakowała w Normandii na północy Francji konwój służb więziennych. W zasadce zginęło dwóch funkcjonariuszy. Za przestępcą wystawiono w środę czerwoną notę Interpolu. Kilka dni wcześniej osadzony próbował uciec z więzienia, przecinając kraty celi.
Do ataku na pojazd policyjny doszło przed południem w punkcie poboru opłat na autostradzie A154, gdy osadzony przewożony był między więzieniem a sądem w departamencie Eure w Normandii.
W mediach społecznościowych pojawiły się zdjęcia, na których widać co najmniej dwóch zamaskowanych i uzbrojonych mężczyzn i auto, które czołowo zderzyło się z karetką więzienną, blokując pojazd. Napad przebiegał na oczach kierowców innych samochodów i niektórzy z nich zdołali go sfilmować. W ataku zginęło dwóch funkcjonariuszy, a trzech zostało ciężko rannych.
Obława trwa w środę. Władze zmobilizowały około 200 żandarmów, prowadzane są kontrole pojazdów w kluczowych lokalizacjach - donosi BBC. - Wykorzystywane są wszystkie środki, by schwytać tych przestępców - zapewnił francuski minister spraw wewnętrznych Gerald Darmanin.
Interpol poinformował po południu, że na wniosek francuskich władz wystawił czerwoną notę za poszukiwanym zbiegiem.
Kim jest zbieg?
Zbieg to 30-letni Mohamed Amra, zwany "Muchą". Według paryskiej prokuratury i źródeł policyjnych to handlarz narkotykami, działający na północy Francji, ale mający powiązania z gangiem narkotykowym w Marsylii. Jak pisze "Le Monde", Amra nie jest "grubą rybą", raczej "uplasowanym w środku przestępczej hierarchii oportunistycznym graczem z wieloma kontaktami"..
10 maja sąd w Evreux skazał go na 18 miesięcy pozbawienia wolności za włamanie. Mężczyzna jest także podejrzany o porwanie, które zakończyło się śmiercią.
30-latek odbywał karę w więzieniu w Val de Reuil w Normandii i - jak donoszą lokalne media - przed ucieczką stawił się w pobliskim sądzie w związku z nowymi zarzutami.
Prokurator Laura Beccuau powiedziała, że Amra nie był "więźniem pod ścisłym nadzorem", jak to bywa w przypadku osadzonych uznanych za bardzo niebezpiecznych. Mimo to transport 30-latka wymagał "eskorty trzeciego poziomu", co oznacza, że konwój zabezpieczało pięciu funkcjonariuszy więziennych - wyjaśnia BBC.
Prawnik Amry, Hugues Vigier, powiedział stacji BFM TV, że "brutalność ataku na konwój nie odpowiadała charakterowi osoby, którą znał".
Reuters donosi, że w niedzielę Amra próbował uciec z więzienia, przecinając kraty celi.
Źródło: BBC, Reuters