Sędzia, pieniądze i telefon. Ruszył proces byłego prezydenta Francji

Źródło:
PAP

W Paryżu ruszył proces Nicolasa Sarkozy’ego. Były prezydent jest oskarżony o korupcję. Chodzi o tak zwaną aferą podsłuchową w związku z zarzutami o nielegalne finansowanie swojej kampanii prezydenckiej.

Oskarżony jest również prawnik Nicolasa Sarkozy’ego, Thierry Herzog i były sędzia Sądu Kasacyjnego Gilbert Azibert. Wszyscy trzej odrzucają postawione im zarzuty korupcji oraz nadużywania swoich wpływów politycznych.

Proces ma potrwać do 10 grudnia. Został jednak odroczony do 26 listopada. Azibert nie stawił się bowiem w poniedziałek w sądzie, skarżąc się na stan zdrowia. Teraz lekarze orzekną do czwartku, czy rzeczywiście zdrowie uniemożliwia mu stawienie się. W sądzie pojawili się Sarkozy i Herzog.

Oglądaj TVN24 w internecie>>>

Kontakt za pomocą tajnego telefonu

Sarkozy'emu, który był prezydentem Francji w latach 2007-2012, zarzuca się, że usiłował nielegalnie uzyskać tajne informacje od sędziego Aziberta.

Były prezydent miał komunikować się w tej sprawie w 2014 roku z Herzogiem, swoim adwokatem i przyjacielem, za pomocą tajnego telefonu, pod fałszywą tożsamością, jako Paul Bismuth. Według oskarżenia Herzog i Sarkozy rozmawiali o "możliwości skorzystania z faktu, że w Sądzie Kasacyjnym był sędzia, który był im przychylny", zidentyfikowany później jako Azibert. Sędzia w zamian za swoją przychylność miał liczyć na otrzymanie stanowiska w Monako.

Informacje Aziberta miały dotyczyć wszczętego w 2013 roku śledztwa w sprawie rzekomych nielegalnych płatności, które Sarkozy miał otrzymywać od miliarderki Liliane Bettencourt, spadkobierczyni koncernu L'Oréal, na finansowanie kampanii wyborczej w 2007 roku.

Oskarżenie o nielegalne podsłuchiwanie poufnych rozmów

Obrona Sarkozy'ego oskarża francuski wymiar sprawiedliwości o nielegalne podsłuchiwania poufnych rozmów prezydenta z jego prawnikiem. Argumentuje, że nie można udowodnić związku przyczynowego niezbędnego do stwierdzenia korupcji, jak również do nielegalnego finansowania kampanii z 2007 roku.

Sarkozy zapewnia, że nie podjął żadnych kroków na rzecz Aziberta i podkreśla, że ten ostatni nigdy nie objął posady w Monako. Jego adwokaci powołują się na orzecznictwo Europejskiego Trybunału Praw Człowieka z czerwca 2016 roku, zgodnie z którym nagrania z podsłuchów mogą być uznane jako dowody przeciwko prawnikowi, ale nie jego klientowi.

Stacja BFM TV cytuje opinie prawników, według których byłemu prezydentowi grozi kara do 10 lat pozbawienia wolności oraz milion euro grzywny.

Wycofał się z życia politycznego

Sarkozy wycofał się z życia politycznego po porażce w prawyborach partyjnych przed wyborami prezydenckimi w 2017 roku. W czasie swojego urzędowania w latach 2007-12 tracił na popularności, stając się jednym z najmniej popularnych prezydentów V Republiki. Był postrzegany przez opinię publiczną jako "prezydent bogatych". Wybory prezydenckich w 2012 roku przegrał w drugiej turze z Francois Hollande'em. Były prezydent i jego partia - Republikanie potępiają śledztwo jako motywowane politycznie.

W marcu przyszłego roku ma się rozpocząć kolejny proces Sarkozy’ego, oskarżonego o nielegalne finansowanie kampanii wyborczej z 2012 roku. Jest to część tak zwanej "afery Bygmalion", nazwanej od firmy promocyjnej obsługującej kampanię wyborczą byłego prezydenta.

Sarkozy jest drugim byłym prezydentem Republiki, który staje przed sądem. W 2011 roku Jacques Chirac został skazany na dwa lata więzienia w zawieszeniu za defraudację funduszy publicznych i naruszenie zaufania publicznego. Chodziło o fikcyjne umowy o pracę w stołecznym ratuszu, zawierane, gdy sprawował funkcję mera Paryża.

Autorka/Autor:tas\mtom

Źródło: PAP