Zachodni i rosyjscy ekonomiści są zgodni - nałożone na Rosję sankcje w długoterminowej perspektywie spowodują, że rosyjska gospodarka się skurczy. W krótkiej perspektywie to jednak nie jest prawdopodobne - ocenia magazyn "Foreign Affairs".
Jak pisze magazyn, w krótkiej perspektywie nie jest prawdopodobne, aby surowe sankcje Zachodu zniszczyły rubla i zmusiły Kreml do uległości. Jednocześnie jednak, mimo że zachodnie kary mogą nie zmienić nawet moskiewskiego sposobu myślenia, bez wątpienia zadają one ból części rosyjskiego społeczeństwa. Zwłaszcza elicie kraju i miejskiej klasie średniej.
"Foreign Affairs" ocenia, że rosyjski prezydent nauczył się wykorzystywać nierówności ekonomiczne do wytworzenia poparcia, opierając się na różnicach między tym, co rosyjska badaczka Natalia Zubarewicz nazywa "czterema Rosjami".
Tęsknota za sowiecką przeszłością
Pierwsza Rosja składa się z mieszkańców dużych miast, wśród których wielu jest kulturowo związanych z Zachodem. Są oni źródłem większości opozycji wobec Putina, jednak jest to tylko jedna piąta całej populacji.
Trzy inne Rosje to mieszkańcy biedniejszych miast przemysłowych, którzy odczuwają nostalgię za sowiecką przeszłością, kolejne grupy to ludzie, którzy żyją w upadających, permanentnie niedofinansowanych miejscowościach i wreszcie wieloetniczni nie-Rosjanie z północnego Kaukazu (w tym z Czeczenii) i południowej Syberii.
Mieszkańcy tych trzech Rosji zdecydowanie wspierają Putina, ponieważ ich los zależy od dotacji państwa i ponieważ utożsamiają się takimi wartościami jak hierarchia.
"Burzliwa historia Rosji sprawiła, że większość jej ludności chce silnego przywódcy i konsolidacji kraju - nie demokracji, praw obywatelskich i narodowego samostanowienia" - pisze magazyn.
"To nic dziwnego, że tak wielu Rosjan oczekiwało siłacza jak Putin, który obiecał obronić ich przed wrogim światem i odnowić rosyjskie imperium. (...) Nic z tego nie wróży dobrze Zachodowi, który chce upadku systemu Putina, albo aby walczący Ukraińcy pokonali rosyjską machinę wojenną. (...) Upadek Związku Sowieckiego nie musi stanowić zapowiedzi drogi obecnej Rosji, nie oznacza to, że działania Zachodu nie będą miały wpływu na przyszłość kraju. Istnieje konsensus między zachodnimi a bystrymi rosyjskimi ekonomistami, że w perspektywie długoterminowej sankcje spowodują, że rosyjska gospodarka się skurczy, podczas gdy zakłócenia w łańcuchu dostaw będą rosły" - dodaje pismo.
"Zachód powinien trzymać kurs"
Bez zagranicznej wiedzy i doświadczenia efektywność rosyjskiej produkcji i jakość dóbr powróci do stanu, w którym się znajdowały na początku lat 90. - komentuje "Foreign Affairs".
"W dłuższej perspektywie jest możliwe wyobrażenie sobie tego poważnego osłabienia państwa rosyjskiego. Mogłyby wzrosnąć tendencje separatystyczne albo mogłyby one powrócić do niektórych regionów, takich jak Czeczenia, jeśli Kreml przestanie płacić jej mieszkańcom. Napięcia wzrosną między Moskwą - gdzie zgromadzone są pieniądze - a miastami i regionami przemysłowymi, które są zależne od importu i eksportu. Najprawdopodobniej dojdzie do tego we wschodniej Syberii i środkowym Powołżu, regionach, w których wydobywana jest ropa naftowa, a które mogą być zmuszone do oddawania Kremlowi coraz większych udziałów z kurczących się zysków".
"Zachód powinien trzymać kurs. Sankcje będą stopniowo drenować rosyjską sakiewkę wojenną, a wraz z nią, zdolność bojową kraju. W obliczu narastających komplikacji na polu bitwy Kreml może zgodzić się na niełatwy rozejm" - pisze "Foreign Affairs".
"Przynajmniej przez pewien okres Ukraina i Zachód będą musiały funkcjonować wspólnie z osłabionym i upokorzonym, ale wciąż autokratycznym państwem rosyjskim. Zachodni decydenci muszą raczej przygotować się na tę ewentualność niż śnić o upadku Moskwy" - podsumowuje magazyn.
Źródło: PAP