Wyszedł z baru za potrzebą, potknął się i wpadł do stawu. Gdy się obudził, nie miał ręki

Źródło:
Today.com, WBBH-TV
Akcja łapania aligatora na Florydzie
Akcja łapania aligatora na FlorydzieSt. Petersburg. Police Department/Facebook
wideo 2/3
Akcja łapania aligatora na FlorydzieSt. Petersburg. Police Department/Facebook

23-latek z Florydy stracił dużą część ręki w wyniku ataku aligatora - informuje amerykański portal Today.com. Mężczyzna wpadł do stawu po tym, jak potknął się, szukając miejsca, w którym mógłby załatwić swoją potrzebę.

- Ostatnią rzeczą, jaką pamięta 23-letni Jordan Rivera, jest to, że chciało mu się siku - zaczyna swoją relację portal Today. Do zdarzenia, które opisuje, doszło nad ranem 21 maja w jednym z barów w Fort Meyers na Florydzie. Jak wyjaśnia portal, kolejka do toalety była tak długa, że Rivera poszedł za potrzebą na zewnątrz. Miejsce, które uznał za odpowiednie, znalazł tuż przy brzegu stawu. - Kiedy tam szedłem, coś się stało. Potknąłem się albo ziemia się pode mną zapadła. Wpadłem do wody. To jest dosłownie ostatni moment, który pamiętam - zaznaczył w cytowanej przez portal rozmowie z lokalną stacją WBBH-TV 23-latek.

ZOBACZ TEŻ: Przebił się przez ścianę swojej celi, by zaatakować innego więźnia

Floryda. Atak aligatora na 23-latka

Rivera nie pamięta samego ataku. Miejscowe służby przekazały, że we wczesnych godzinach porannych otrzymały zgłoszenie o mężczyźnie, który został pogryziony przez aligatora i doznał "znaczących obrażeń". Gdy Rivera następnego dnia obudził się w szpitalu, zdał sobie sprawę, że nie ma dużej części ręki. - Czuję się trochę tak, jakby nadal tu była, choć wiem, że już jej nie ma. To szalona sprawa, coś jak film - przekazał WBBH-TV poszkodowany. Mimo to mężczyzna pozostaje optymistą. - Straciłem ramię, nie życie. To nie koniec świata - powiedział.

Matka 23-latka w rozmowie ze stacją podkreśliła, że jest wdzięczna przechodniom, którzy uratowali życie jej syna. - Nazywam ich aniołami. Prawdopodobieństwo, że na miejscu znajdzie się ktoś z opaską uciskową, było tak niewielkie, iż uznaję to za cud - wyjaśniła kobieta.

Po zdarzeniu zajmująca się lokalną przyrodą organizacja Florida Fish and Wildlife Conservation Commission (FWC) wezwała specjalistę, który złapał i wyciągnął mierzącego ponad trzy metry aligatora ze zbiornika. Zwierzę zostało uśpione.

ZOBACZ TEŻ: Kłótnia o cztery dolary. Kasjer usłyszał zarzut nieumyślnego spowodowania śmierci 

Autorka/Autor:kgo//am

Źródło: Today.com, WBBH-TV

Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock