Rządząca Węgrami partia Fidesz premiera Viktora Orbana odpiera amerykańskie zarzuty wobec sześciorga węgierskich polityków, którym zabroniono wjazdu do USA. Zdaniem jednego z liderów partii Antala Rogana,"Węgry to nie Guantanamo, gdzie Waszyngton może oskarżać bez dowodów".
Szefowa węgierskiego Narodowego Urzędu Podatków i Ceł (NAV) Ildiko Vida potwierdziła w zeszłym tygodniu w wywiadzie prasowym, że jest wśród sześciorga węgierskich oficjeli, którym Waszyngton zabronił w zeszłym miesiącu wjazdu do USA zarzucając im korupcję. W miniony weekend tysiące osób protestowało na ulicach Budapesztu, żądając jej odwołania.
Reuters odnotowuje, że kilku ministrów centroprawicowego rządu Orbana zapewniało, iż nie wiedzą, co konkretnie Amerykanie zarzucają owym sześciu osobom. Vida oświadczyła, że pismo, które otrzymała z ambasady USA, nie nawiązywało do żadnej konkretnej sprawy korupcyjnej.
Vida podkreśliła w wywiadzie dla "Magyar Nemzet", że nie ma nic do ukrycia. "Nie zrobiłam nic złego. Nie byłam i nie jestem zamieszana w żadną sprawę korupcyjną" - oświadczyła, dodając, że nie zamierza podawać się do dymisji. Odmówiła podania nazwisk pozostałych Węgrów umieszczonych na amerykańskiej liście.
"Węgry to nie Guantanamo"
Jeden z liderów Fideszu, szef klubu parlamentarnego tej partii Antal Rogan powiedział, że w tej sprawie nie przedstawiono póki co żadnych dowodów. - Węgry to nie Guantanamo. Nikt nie może być oskarżony bez dowodu - powiedział.
Rogan wezwał też Stany Zjednoczone do przysłania do Budapesztu "ambasadora, który będzie mógł reprezentować amerykańskie interesy z odpowiednią wagą". Stanowisko w najbliższym czasie ma zająć producentka filmowa Colleen Bell.
Reuters zwraca uwagę na pogarszające się stosunki Węgier z USA i Unią Europejską; pisze, że Waszyngton i Bruksela postrzegają rządy Orbana jako coraz bardziej autorytarne.
Autor: kło//gak / Źródło: reuters, pap
Źródło zdjęcia głównego: shuterstock.com