Austriacki sportowiec ekstremalny Felix Baumgartner zginął w wypadku na paralotni. Według doniesień kilku włoskich mediów, do zdarzenia doszło w czwartek około godziny 16 w nadmorskiej miejscowości Porto Sant'Elpidio nad Adriatykiem.
Jak czytamy, 56-latek stracił panowanie nad maszyną i rozbił się przy basenie na terenie kompleksu hotelowego. Ofiar mogło być znacznie więcej, bo w basenie i przy nim odpoczywało wiele osób, w tym dzieci. Ranna została młoda kobieta, ale jej życiu nie zagraża niebezpieczeństwo - podają media.
Pojawiają się sprzeczne informacje dotyczące czasu zgonu Baumgartnera - nie ma pewności, czy zmarł przed uderzeniem o drewnianą konstrukcję stojącą przy basenie, czy dopiero w efekcie tego uderzenia. Dokładne okoliczności wypadku nie są jeszcze znane.
Baumgartner 12 lipca publikował na swoim profilu na Facebooku zdjęcie na paralotni. Z opisu wynika, że Austriak przebywał we włoskiej miejscowości Fermo w regionie Marche.
Fliegende Urlaubsgrüsse aus Fermo Italien. Wo macht ihr heuer Urlaub? FELIX #urlaub #italien
Posted by Felix Baumgartner on Saturday, July 12, 2025
Baumgartner był znany na całym świecie ze swoich spektakularnych skoków. Zasłynął w 2012 roku skokiem ze stratosfery.
14 października 2012 roku Baumgartner wylądował po skoku z wysokości 39 kilometrów. Pobił przy tym trzy rekordy świata. Spadał swobodnie przez 4 minuty 20 sekund. Cały skok trwał 9 minut i 3 sekundy.
- Najpierw mieliśmy piękny start kapsuły, a potem odrobinę dramatyzmu związaną z brakiem ogrzewania w moim hełmie. Wyjście z kapsuły było idealne, ale wkrótce zacząłem się obracać. Myślałem, że potrwa to kilka chwil, ale zacząłem przyspieszać. Chwilami było to bardzo gwałtowne. Przez kilka sekund myślałem, że stracę przytomność. Nie wiedziałem, jak się z tego wydostać. Nie poczułem przekroczenia bariery dźwięku, bo byłem skupiony na tym, by ustabilizować lot. To było o wiele trudniejsze, niż myślałem - opowiadał wtedy.
Jak przyznał, to była chwila, w której pomyślał, że ma kłopoty. - Zastanawiałem się, czy powinienem uruchomić spadochron stabilizujący. Gdybym to zrobił, nie udałoby się przekroczyć bariery dźwięku. Myślałem więc: zrobić to czy nie? W końcu udało mi się opanować lot i nie musiałem włączać przycisku - mówił dalej.
Na pytanie, czemu zawdzięcza psychiczną siłę do wykonania skoku z 39 kilometrów, odpowiedział, że to dzięki "systemowi". - Rozdzielam wszystko na porcje. Nie patrzę na końcowy efekt, tylko następny etap do wykonania - podkreślił wówczas.
ZOBACZ TAKŻE ROZMOWĘ Z 2012 ROKU >> Baumgartner w TVN24: Nie myślałem o naciśnięciu przycisku awaryjnego
Autorka/Autor: kkop/akw, adso
Źródło: Welt, RaiNews, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: EPA/BALAZS GARDI/RED BULL STRATOS