Dokładnie 40 lat po jednym z największych aktów terroru wewnętrznego FBI wciąż szuka odpowiedzialnego za niego Leo Burta. Podczas ataku bombowego na University of Wisconsin w Madison zginęła jedna osoba, a cztery zostały ranne.
24 sierpnia 1970 roku Burt zadeklarowany przeciwnik wojny w Wietnamie przeprowadził atak na uniwersytet. Zginął w nim jeden naukowiec, a cztery osoby zostały ranne. Jak podkreśla FBI, to był największy przykład terroryzmu wewnętrznego w USA do czasu wysadzenia budynku w Oklahoma City 25 lat później.
W związku ze sprawą skazano na krótkie wyroki więzienia trzech mężczyzn luźno związanych z Burtem, ale od on sam - w chwili zamachu 22-letni obiecujący dziennikarz - do dziś ucieka.
Setki tropów, zero trafień
Emerytowany agent specjalny FBI Kent Miller w ciągu wielu lat śledztwa sprawdzał setki rzekomych tropów. Od sugestii, że Burt jest bezdomnym w Denver, do doniesień, że pracuje na Kostaryce. Jednak, mimo zakrojonych na szeroką skalę poszukiwań, ręka sprawiedliwości do dziś nie dosięgła terrorysty.
- Nawet po czterech dekadach sprawdzamy wszystkie wiarygodne tropy - zapewnia agent specjalny FBI Kevin Cassidy, który przez ostatnie trzy lata zajmował się sprawą. Cassidy nie chce wchodzić w spekulacje na temat możliwej śmierci Burta. - Dopóki nie będę wiedział na pewno (że nie żyje), będziemy go ścigać - mówi.
Cel - armia
Burt był członkiem radykalnej antywojennej grupy znanej jako New Year's Gang. Celem zamachu było centrum Army Math Research Center w budynku Sterling Hall. Potężna eksplozja - słyszana w odległości 30 mil, skutkowała śmiercią 33-letniego Roberta Fassnachta.
Za informacje prowadzące do schwytania Burta FBI oferuje nagrodę w wysokości 150 tys. dolarów.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: FBI