Siły Powietrzne Stanów Zjednoczonych i załogi amerykańskiej Straży Wybrzeża przeczesywały w czwartek Zatokę Meksykańską w poszukiwaniu zaginionego pilota myśliwca F-16. Utracono z nim kontakt podczas rutynowej misji treningowej - poinformowało wojsko. Nad ranem w piątek naszego czasu potwierdzono, że doszło do katastrofy.
Jak podaje Straż Wybrzeża USA, samolot przynależący co bazy sił powietrznych w Tyndall (północno-zachodnia Floryda) rozbił się ok. 100 km na południe od miasta Panama.
We wnętrzu maszyny znaleziono ciało pilota. Wojsko na razie nie ujawnia jego tożsamości, bo chce najpierw poinformować rodzinę.
"Wysiłki bazy zmieniają się z misji ratunkowej w śledczą, w której zbierane są dowody, które pomogą w ustaleniu przyczyn katastrofy" - napisała Baza Sił Powietrznych Tyndal na swoim profilu na Facebooku. "Zespół wykwalifikowanych oficerów został powołany do poprowadzenia śledztwa. Żadne dodatkowe informacje o wypadku nie zostaną podane, nim śledztwo się nie zakończy".
F-16 ginie z radarów
Myśliwiec F-16 brał udział w rutynowych ćwiczeniach. Ok. godz. 9.15 stracono z nim kontakt. Jak twierdzą władze bazy, po ok. 15 minutach w poszukiwania zaangażowano Straż Wybrzeża.
Autor: jl,pk/ja / Źródło: Reuters, NY Daily News
Źródło zdjęcia głównego: tvn24