bombardowanie Strefy Gazy przez Izrael negatywnie wpływa na próby normalizacji stosunków turecko-izraelskich - podkreślił premier Turcji Recep Tayyip Erdogan. Relacje między tymi krajami załamały się w 2010 roku - przypomina w piątek agencja Reutera.
- Nie możemy ich (relacji) znormalizować. Po pierwsze, okrucieństwa muszą się zakończyć. (...) Tak długo, jak będą one trwać, normalizacja stosunków między Turcją a Izraelem nie będzie możliwa - oświadczył Erdogan w czwartek wieczorem. Szef tureckiego rządu, który w sierpniu będzie walczył o stanowisko prezydenta kraju, zaapelował jednocześnie do Izraela i Palestyńczyków o zawieszenie broni.
Cztery lata od ataku komandosów
Przez długi czas Turcja i Izrael były sojusznikami, którzy współpracowali m.in. w dziedzinie bezpieczeństwa, prowadząc nawet wspólne ćwiczenia wojskowe. Agencja Reutera zaznacza, że Ankara była dla izraelskich władz najbliższym partnerem w regionie.
31 maja 2010 roku na wodach międzynarodowych izraelscy komandosi zaatakowali statek "Mavi Marmara", który płynąc w składzie Flotylli Wolności próbował przełamać blokadę Strefy Gazy i dostarczyć 10 tys. ton pomocy humanitarnej. Jednostkę wyczarterowała wpływowa turecka organizacja pozarządowa o nazwie Fundacja Pomocy Humanitarnej (IHH). Podczas ataku zginęło 10 tureckich obywateli.
Incydent z Flotyllą Wolności doprowadził do załamania się stosunków turecko-izraelskich, które pogarszały się od izraelskiej operacji zbrojnej w Strefie Gazy z grudnia 2008 i stycznia 2009 roku.
W ostatnich miesiącach władze Izraela podjęły próby poprawy stosunków z Turcją. W ich ramach szef izraelskiego rządu Benjamin Netanjahu przeprosił Turków za atak z 2010 roku i obiecał wypłacenie rodzinom ofiar rekompensat.
W ciągu ostatniej doby izraelskie lotnictwo przeprowadziło 210 ataków na Strefę Gazy, w tym 50 w nocy z czwartku na piątek - poinformował rzecznik izraelskiej armii. Naloty były wymierzone w obiekty radykalnej palestyńskiej organizacji Hamas.
Autor: adso//rzw / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: mat. prasowe