Epopeja rybaka z Korei Południowej. Uciekł z niewoli w Korei Północnej po 41 latach


41 lat po porwaniu przez północnokoreańskie służby specjalne 68-letni rybak z Korei Południowej Jeaon Wook-pyo zdołał powrócić do ojczyzny. Mężczyzna uciekł z Korei Północnej i po kilku tygodniach dotarł do Korei Południowej.

Informacje o powrocie rybaka podały oficjalnie władze w Seulu. Mężczyzna miał zbiec z kraju Kim Dzong Una jeszcze w sierpniu, po czym z terenu nieujawnionego "państwa trzeciego", zaapelował o pomoc do władz Korei Południowej. O sukcesie operacji poinformowano dopiero teraz. Tajemnica mogła być konieczna ze względu na ryzyko problemów. "Krajem trzecim" prawdopodobnie były Chiny, które deportują uciekinierów z Korei Północnej. Nawet gdy uda im się tego uniknąć, to mogą zostać odwiedzeni przez przedstawicieli Korei Północnej, którym czasem udaje się nakłonić zbiegów do powrotu.

Na przywitanie prześwietlenie

Mężczyzna nie mógł się jeszcze spotkać z rodziną, bowiem jest pod "opieką" wywiadu Korei Południowej. Rybak najprawdopodobniej jest intensywnie przesłuchiwany i badana jest jego historia. Władze Korei Południowej bardzo podejrzliwie traktują osoby wracające po dłuższym pobycie "na północy", ponieważ często ich "ucieczka" jest aranżowana, a prawdziwym zadaniem uciekinierów jest szpiegostwo oraz propaganda na Południu. 68-letni rybak zapewnia jednak, że chciał wrócić do rodziny. - Skorzystałem z możliwości ucieczki z Korei Północnej, ponieważ coraz bardziej pragnąłem, by resztę życia spędzić w domu z moimi krewnymi, szczególnie z braćmi - napisał w komunikacie dla mediów. Jeaon Wook-pyo jest jednym z 25 członków załóg dwóch południowokoreańskich statków rybackich porwanych przez Koreę Północną na Morzu Żółtym w 1972 roku. Pozostałym rybakom dotychczas nie udało się wrócić do domu.

Tajemnicze zniknięcia

Korea Południowa szacuje, że od czasu zawieszenia broni w wojnie koreańskiej (1950-1953) ponad niemal cztery tysiące jej obywateli zostało porwanych. Około 500 jest nadal przetrzymywanych przez Koreę Północną. Obecnie porwania się już nie zdarzają, ale podczas Zimnej Wojny były ciągłym ryzykiem. Podobny problem miała również Japonia. Oficjalnie w latach 70-tych i 80-tych porwano 17 Japończyków, ale nieoficjalnie chodzi raczej o kilkuset. Większość ofiar porwań to rybacy łowiący w pobliżu wód Korei Północnej. Płetwonurkowie wojsk specjalnych Pjongjangu, operujący z małych łodzi podwodnych, porywali też ludzi z odludnych plaż. Większość uprowadzonych osób była następnie wykorzystywana do szkolenia szpiegów i przy propagandzie.

Autor: mk//kdj / Źródło: PAP, BBC News, tvn24.pl