Kłęby dymu widać z odległości 35 kilometrów, co chwila słychać też ogromny huk. Na Ukrainie płoną ogromne składy amunicji, w których przechowuje się aż 90 tysięcy ton różnego rodzaju pocisków artyleryjskich i min. Premier Tymoszenko zwołała posiedzenie rządowej komisji ds. nadzwyczajnych.
Po zwołanej w trybie pilnym naradzie, Julia Tymoszenko poinformowała dziennikarzy, że sprawą pożaru zajęła się już prokuratura generalna. Na miejscu sytuację nadzorować mają wicepremier Turczynow oraz ministrowie obrony i sytuacji nadzwyczajnych.
Poza kontrolą
Strażacy są bezradni - dopóki nie ustaną eksplozje amunicji nie mogą gasić ognia. Ewakuowano około 5 tys. osób.
Wojskowym nie udało się powstrzymać pożaru i ogień przedostał się do podziemnych składów amunicji. Magazyny te znajdują się zaledwie 300 metrów od miasteczka Łozowa - poinformował gubernator obwodu charkowskiego Siergiej Storożenko. Dodał, że opanowanie sytuacji może zająć służbom nawet dwa-trzy dni.
- Podejmujemy działania w celu zlokalizowania pożaru, którego rozmiary badamy - powiedział rzecznik ministerstwa obrony. Dodał, iż nikt nie został zabity, a rodziny wojskowych objęto ewakuacją. Ministerstwo podało, że na terenie składu amunicji w momencie wybuchu pożaru nie było żołnierzy ani pracowników.
Ogień gaszą dwa czołgi przeciwpożarowe. Strażacy czekają na kolejne jednostki ratownicze.
Pożar, który początkowo pojawił się w lesie, dotarł około godziny 15.30 czasu polskiego do arsenału w miasteczku wojskowym (czyli wyodrębnionym terytorialnie garnizonie), położonym obok 64-tysięcznego miasta Łozowa w obwodzie charkowskim na wschodzie kraju. Walkę z żywiołem utrudniał silny wiatr.
W ostatnich latach zdarzyło się kilka pożarów i wybuchów w ukraińskich składach broni. W maju 2007 r. na południu kraju dwie osoby zginęły w eksplozji podczas rozbrajania pocisków.
Składy amunicji płonęły wcześniej m.in. w Kolumbii, w Bułgarii.
Źródło: PAP, Unian.net
Źródło zdjęcia głównego: TVN24