13 osób zginęło, a kilkoro innych zostało rannych po tym, jak doszło do eksplozji nieopodal budynku policji w pakistańskim Peszawarze, na północy kraju. Tymczasem funkcjonariusze aresztowali kilkadziesiąt osób, które mogą mieć związek z krwawymi zamachami w Lahore.
Ładunek ukryty był w samochodzie. Wybuch uszkodził budynek, w którym trzymani są przestępcy i rebelianci czekający na przesłuchanie oraz pobliski meczet.
Siły bezpieczeństwa zabezpieczyły okolice, w której pojawiły się karetki pogotowia.
Na razie do zamachu nie przyznało się żadne ugrupowanie. Pakistańskie władze podejrzewają talibów.
Ataki skoordynowane
Do zamachu w Peszawarze doszło zaledwie dzień po brutalnych zamachach w Lahore, podczas których zginęło ok. 28 osób.
W czwartek napastnicy wyposażeni w broń maszynową, granaty i materiały wybuchowe zaatakowali niemal w tym samym czasie siedzibę policji kryminalnej, ośrodek szkoleniowy policyjnych komandosów i szkołę policyjną.
Dziesiątki aresztowanych
W piątek pakistańska policja poinformowała o aresztowaniu kilkudziesięciu podejrzanych w ramach śledztwa dotyczącego zamachów. - Uczyniliśmy znaczny postęp w śledztwie, w czasie nocnych obław w Lahore aresztowaliśmy dziesiątki podejrzanych - powiedział Haider Ashraf z policji.
- Przesłuchujemy tych ludzi i próbujemy również zidentyfikować terrorystów, którzy zostali wczoraj zabici - dodał.
Do przeprowadzenia ataków jak dotąd nikt się nie przyznał.
W ciągu ponad dwóch lat w zamachach zginęło w całym Pakistanie ponad 2250 ludzi.
Źródło: reuters, pap