Dżihadyści z tzw. Państwa Islamskiego (IS) przyznali się w poniedziałek do przeprowadzenia niedzielnego samobójczego zamachu bombowego na autobus wiozący rebeliantów na północy Syrii. Według islamistów w ataku zginęło 50 osób, które jechały na front.
Dzień wcześniej Syryjskie Obserwatorium Praw Człowieka podało, że na skutek zamachu w Atmeh w prowincji Idlib zginęło 14 osób, a 25 zostało rannych. Do eksplozji doszło w niedzielę wieczorem pobliżu obozu dla uchodźców.
Turecki kanał CNN poinformował, że do zamachu doszło na pograniczu syryjsko-tureckim, w bezpośrednim sąsiedztwie przejścia granicznego. Według informacji Obserwatorium autobus miał przewozić m.in. bojowników związanych z formacjami syryjskiej opozycji antyrządowej. Zamach w Atmeh jest kolejnym uderzeniem we wspieraną przez Turcję opozycję wobec reżimu Baszara el-Asada, której główne siły koncentrują się właśnie w tym regionie – zaznaczyła agencja Reutera.
Dżihadyści się przyznają
IS przyznało się do zamachu za pośrednictwem komunikatora Telegram. W komunikacie dżihadyści podkreślili, że zginęli rebelianci wspierani przez Stany Zjednoczone. Jechali do prowincji Aleppo, gdzie mieli wziąć udział w walkach z IS.
Syryjskie Obserwatorium Praw Człowieka podało, że otrzymało informacje, jakoby w zamachu zginęło dwóch żołnierzy tureckich. Doniesień tych nie potwierdziła Ankara.
W bombardowaniach zginęło co najmniej 22 cywilów
W ciągu minionych 24 godzin syryjskie i rosyjskie lotnictwo atakowało wielokrotnie rebelianckie sektory Aleppo i sąsiedniej prowincji Idlib - podało wcześniej w niedzielę Syryjskie Obserwatorium Praw Człowieka, dodając, że "Idlib to rezerwa kadrowa rebeliantów". Według mającego siedzibę w Wielkiej Brytanii Obserwatorium w trwających do niedzieli bombardowaniach w tej prowincji zginęło co najmniej 22 cywilów. - Siły reżimu i ich sojusznicy są obecnie pod presją w Aleppo i w sąsiedniej prowincji Idlib po wielkiej porażce zadanej im przez Armię Podboju (koalicję sił rebeliantów z dżihadystami, w tym z dawnego Frontu al-Nusra) w południowo-zachodniej części miasta - powiedział Rami Abdel Rahman z Obserwatorium.
Autor: js,mw/kk,rzw / Źródło: PAP