Brytyjski ekspert: broń, którą Zachód wysyła na Ukrainę, przynosi efekt

Źródło:
PAP
Ukraina: zlikwidowaliśmy rosyjski pojazd bojowy, który wcześniej zniszczył ważny most w obwodzie ługańskim
Ukraina: zlikwidowaliśmy rosyjski pojazd bojowy, który wcześniej zniszczył ważny most w obwodzie ługańskimfacebook.com/sergey.gaidai.loga
wideo 2/7
Ukraina: zlikwidowaliśmy rosyjski pojazd bojowy, który wcześniej zniszczył ważny most w obwodzie ługańskimfacebook.com/sergey.gaidai.loga

Mathieu Boulegue, ekspert z Królewskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych w Londynie, uważa, że jest kilka czynników, dzięki którym armia ukraińska z sukcesem odpiera rosyjską inwazję. Jednym z nich są dostawy broni z krajów zachodnich, w tym pocisków do obrony przeciwlotniczej, systemów artyleryjskich krótkiego zasięgu i broń przeciwczołgową.

- Odpieranie przez Ukrainę rosyjskiej napaści jest oczywiście związane z dostawami przez Zachód broni, bo sprzęt, który wysyłamy przez ostatnie dwa miesiące przynosi efekt, ale nie tylko z tym. To także kwestia tego, że ukraińskie wojska używają go skutecznie - powiedział w rozmowie z Państwową Agencją Prasową ekspert instytutu znanego szerzej jako Chatham House. - Jedną rzeczą jest wysyłanie samego sprzętu, ale drugą demonstrowanie właściwym osobom we właściwym miejscu i właściwym czasie, jak go używać. I ta wojskowa logistyka do tej pory udaje się dobrze - dodaje Boulegue.

Dostawy broni to nie wszystko

Boulegue uważa, że to, iż ukraińskie siły zbrojne są w stanie utrzymywać wysoką intensywność działań militarnych przez ostatnie prawie trzy miesiące jest także skutkiem ich większej woli walki, lepszego morale, zdolności do dostrzegania rosyjskich błędów i umiejętności przekładania ich we własne taktyczne przewagi. – Te wszystkie czynniki łącznie są ważne. Dostawy broni poprawiły sytuację Ukrainy, ale są raczej jednym z czynników niż jedynym decydującym - podkreśla.

Amerykańscy marines przygotowują haubice dla ukraińskiej armiiPentagon

Zapytany, co spośród przekazanej dotychczas pomocy zrobiło największą różnicę, Boulegue zaznacza, że nie mamy dokładnej listy tego, co Kijów otrzymał, bo nie wszystko jest ujawniane, ale jeśli chodzi o sprzęt stricte wojskowy, wymienia trzy elementy. – Są to pociski do obrony przeciwlotniczej, które pozwalają na zestrzeliwanie rosyjskich samolotów i dronów, broń przeciwczołgowa, która umożliwiła zatrzymanie natarcia lądowego, oraz systemy artyleryjskie krótkiego zasięgu, dzięki którym możliwe jest utrzymywanie rosyjskich wojsk na dystans – mówi.

Bez hełmu czy amunicji wojny nie wygrasz

Podkreśla, że choć niektóre efekty wymienionych dostaw wyglądają spektakularnie, to nie można zapominać o innych aspektach pomocy. – Dobrze jest mieć pociski, ale nie wygrasz wojny bez sprzętu medycznego czy racji żywnościowych. Dobrze jest zestrzelić samolot, ale nikt nie pójdzie na front bez hełmu czy amunicji do karabinu maszynowego. Dopiero te wszystkie rzeczy razem dają efekt i widzimy to teraz na polu bitwy – uważa Boulegue.

Ekspert wskazuje, że zachodnie dostawy sprzętu dla Ukrainy zniwelowały przewagę, którą Rosja miała przed rozpoczęciem wojny, ale tylko jeśli chodzi o wojska lądowe, bo w lotnictwie i marynarce ona nadal jest ogromna. - Ukraina nie ma obecnie prawdziwej marynarki. Miała siły patrolowe na Morzu Azowskim, ale w 2014 roku straciła większość zasobów i nie jest ona teraz krajem morskim w znaczeniu militarnym. Możliwości jej lotnictwa też są bardzo ograniczone. Nie może konkurować z Rosją, jeśli chodzi o kontrolę nad przestrzenią powietrzną. Jedynym rozwiązaniem, by niwelować przewagę Rosji są działania z ziemi i to właśnie robią Ukraińcy od początku wojny przy użyciu systemów przeciwlotniczych – ocenia Boulegue.

Stingery kontra myśliwce

Przypominając o strefie zakazu lotów, której utworzenia chciały władze w Kijowie czy o pomyśle przekazania przez Polskę myśliwców, wyjaśnia jednak, że ukierunkowanie pomocy na siły lądowe ma uzasadnienie. – Jeśli chcesz osiągnąć realny efekt militarny, trzeba brać pod uwagę rachunek zysków i kosztów. Znacznie taniej jest wysłać tysiące pocisków Javelin, tysiące systemów przeciwlotniczych Stinger niż przeszkolić jednego czy dwóch pilotów myśliwca. Jeśli wystrzelisz Javelina i nie trafisz w cel, używasz następnego, użyjesz Stingera, zastępujesz go kolejnym. W przypadku myśliwców mówimy o 100-150 milionach dolarów za sztukę i szkoleniu pilotów, które nie trwa tygodnie, lecz miesiące, zanim są gotowi do walki. Biorąc pod uwagę pilność sytuacji, trzeba patrzeć, co szybciej przyniesie strategiczny efekt. Z punktu widzenia militarnego planowania to ma sens. Te Javeliny, Stingery, cały lądowy sprzęt przeciwlotniczy dają znacznie większy efekt niż dałyby samoloty – przekonuje Boulegue. Dodaje, że to samo tyczy się okrętów.

StingerGetty Images

Jak podkreśla, ważne jest, że to władze Ukrainy mówią, czego najbardziej potrzebują i jeśli jest to możliwe, dostają to, co jest znacznie lepszym rozwiązaniem niż przekazywanie im tego, co kraje zachodnie akurat mają na zbyciu, niezależnie od tego, czy jest to ukraińskim wojskom realnie potrzebne, czy też nie. Wskazuje jednak, że problemem będzie to, w jaki sposób podtrzymywać wysiłek wojenny Ukraińców w długim okresie, jeśli wojna wejdzie w fazę pozycyjną.

– Sądzę, że nie dłużej niż w ciągu kilku tygodni pozycje na froncie zaczną się stabilizować i wojna wejdzie w fazę pozycyjną, w której konflikt będzie mniej intensywny, ale może się ciągnąć nawet przez następne lata – uważa Boulegue

Autorka/Autor:eŁKa/

Źródło: PAP

Tagi:
Raporty: