"Ciągle myślę o tym, co zrobiłem". W więzieniu dla dżihadystów


- Mam nadzieję, że któregoś dnia wciąż znajdzie się dla mnie miejsce w społeczeństwie - mówi w rozmowie z CNN 20-latek, który trafił do irackiego więzienia za przynależność do tzw. Państwa Islamskiego. - Kiedy będę szedł ulicą, ludzie będą mówić, że zabiłem ich dzieci. Jeśli pójdę do meczetu, będą mówić, że zabijałem ich dzieci - dodaje. Materiał "Faktów z Zagranicy".

Dżihadyści powoli tracą kontrolę nad Mosulem, a irackie siły przeszukują miasto budynek po budynku. Wciąż pozostało tam jeszcze około 5 tys. zdesperowanych bojowników, zdolnych do wszystkiego. Niedawno Human Rights Watch informowała o odnalezieniu masowego grobu, do którego wrzucono ponad 300 spalonych ciał irackich policjantów.

Na początku listopada samozwańczy kalif tzw. Państwa Islamskiego wezwał członków organizacji do walki do ostatniej kropli krwi. Nie wszyscy jednak go posłuchali.

"Popełniłem błąd"

Laith Ahmed trafił do prowadzonego przez Kurdów więzienia na północy Iraku. To jeden z trzech więźniów, z którymi udało się porozmawiać dziennikarzom CNN.

Jak tłumaczy, pracował jako stolarz, kiedy tzw. Państwo Islamskie zajęło jego rodzinną Hawiję latem 2014 r. Trzy dni później - mówi - przyszedł do niego mężczyzna, który obiecał wynagrodzenie, jeśli dołączy do dżihadystów. Ahmed przyznaje, że zgodził się, nie rozumiejąc konsekwencji, które może pociągnąć ta decyzja.

- Popełniłem błąd - mówi w rozmowie z CNN. - Nie umiem ani czytać, ani pisać. Wszystko, co robiłem, było złe - dodaje.

- Przysięgam, że nas oszukali. Nic nie wiem - przekonuje. - Zabrali nas pieszo do Kirkuku i dali nam broń. Potem rozstawili nas na konkretnych pozycjach i zostawili - tłumaczy.

Prowadzący więzienie Kurdowie twierdzą, że 26-letni Ahmed był bojownikiem samobójcą i przewodził grupie pięciu mężczyzn w walce o Kirkuk. Na nagraniu przekazanym CNN widać, jak Ahmed zostaje postrzelony w nogę, a następnie wydany władzom przez mieszkańców.

- Mam nadzieję, że niebawem się to skończy - mówi. - Nie wiem, jaki będzie mój los. Ale któregoś dnia stanę przed sądem i mam nadzieję, że znów spotkam się z żoną i dziećmi - podkreśla.

"Biorę odpowiedzialność"

20-letni Akram Ahmed zajmował się naprawą telefonów komórkowych. Do przyłączenia się do tzw. Państwa Islamskiego namówił go znajomy. Ahmed wspomina w rozmowie z CNN, że idea państwa opartego na zasadach islamu wydała mu się pociągająca.

- Kalifat przekonał mnie religią. Studiuję prawo szariatu na uniwersytecie. Te pomysły były dla mnie przekonujące - wyjaśnia.

Jak pisze CNN, 20-latek był odpowiedzialny za przeprowadzanie rekonesansu przed atakiem na Kirkuk. Sfilmował telefonem komórkowym rządowe budynki i poszukiwał słabych punktów w zabezpieczeniu,

- Biorę odpowiedzialność za wszystko, co się stało. Wszystko, co się stało, to moja wina - mówi. - Ciągle o tym myślę. Kiedyś miałem przyjaciół w irackich służbach bezpieczeństwa.

Ahmed przyznaje, że nie rozumiał, dlaczego pod rządami IS dochodziło do ścinania głów, niewolnictwa i tortur. Jak twierdzi teraz, żałuje swojego zachowania. - Mam nadzieję, że któregoś dnia wciąż znajdzie się dla mnie miejsce w społeczeństwie. Teraz, kiedy będę szedł ulicą, ludzie będą mówić, że zabiłem ich dzieci. Jeśli pójdę do meczetu, będą mówić, że zabijałem ich dzieci - mówi.

"Wierzyłem w kalifat"

23-letni Abdelrahman al-Azy przysiągł wierność tzw. Państwu Islamskiemu przez telefon. Mieszkaniec Kirkuku dołączył do uśpionej komórki dżihadystów i zajął się dostarczaniem wynagrodzeń do bojowników i ich rodzin.

Twierdzi, że przed zatrzymaniem pracował dla tzw. Państwa Islamskiego przez rok. Zapewnia, że do organizacji dołączył z powodu swoich przekonań religijnych.

- Wierzyłem w kalifat i tzw. Państwo Islamskie. Mówili, że przysięga kalifowi pochodzi z czasów proroka, a ci, którzy tego nie robią, nie są muzułmanami. Przekonało mnie to

Kiedy dziennikarze CNN zapytali go, co jego zdaniem powinno spotkać tych, którzy nie wyznają islamu, odpowiedział: - Jeśli miałbym mówić o przeszłości, to wierzyliśmy, że niewierni powinni zostać zabici.

- Teraz już nie wierzę w kalifat. Jestem oczywiście muzułmaninem, wciąż się modlę. Nic się nie zmieniło, jeśli chodzi o praktykowanie mojej religii. Ale jeśli chodzi o tzw. Państwo Islamskie, to nie chcę mieć z nimi nic wspólnego - zapewnia.

ZOBACZ WIĘCEJ MATERIAŁÓW

Autor: kg/kk / Źródło: CNN, TVN24 BIS