Dziewczynka ocalała z katastrofy

Aktualizacja:

Media mówiły najpierw o 5-letnim chłopcu, ale ostatecznie okazało się, że to 14-letnia dziewczynka wyszła cało z katastrofy Airbusa A310, który rozbił się w nocy w rejonie archipelagu Komorów (niedaleko Madagaskaru). - Wskoczyłem po nią do wody. Cała się trzęsła - mówi uczestniczący w akcji ratownik. To jedyna osoba spośród 153, które były na pokładzie, która przeżyła.

O tym, że całą i zdrową dziewczynkę udało się wyciągnąć z wody poinformowała Ramulati Ben Ali, rzeczniczka Czerwonego Krzyża na Komorach. - (Stan dziewczynki) nie budzi niepokoju - zapewniała Ben Ali. Dziecko zostało przewiezione do szpitala El Maarouf w Moroni, stolicy Komorów. Według Ben Ali dziewczynka jest jedyną, jak dotąd, osobą uratowaną z katastrofy.

Wcześniej media informowały, że ocalała z katastrofy osoba to pięcioletni chłopiec.

Walka o życie

Próbowano rzucić jej koło ratunkowe, lecz nie mogła go złapać, więc wskoczyłem po nią do wody. Cała się trzęsła. Okryliśmy ją czterema kocami, napoiliśmy posłodzoną ciepłą wodą, a potem odwieźliśmy do szpitala Ratownik

Jeden z ratowników opowiedział o walce, jaką stoczono, by uratować nastolatkę.

- Próbowano rzucić jej koło ratunkowe, lecz nie mogła go złapać, więc wskoczyłem po nią do wody. Cała się trzęsła. Okryliśmy ją czterema kocami, napoiliśmy posłodzoną ciepłą wodą, a potem odwieźliśmy do szpitala - opowiedział.

Wydobyto siedem ciał

Fatima Hach Abdala, przedstawicielka komoryjskiego ministerstwa zdrowia poinformowała z kolei, że do tej pory odnaleziono ciała siedmiu osób.

Zwłoki pasażerów unoszą się na wodzie w odległości około 30 km od Moroni. Na wodzie widoczna jest też plama paliwa lotniczego.

Czy ktoś jeszcze ocaleje?

Nie maleje nadzieja na odnalezienie kolejnych żywych ludzi. Nadzieję na to ma prezes Yemenia Airways Abdulkhalek Al Kadi. Jeśli przeżyli katastrofę - a są na to szanse - nie grozi im hipotermia, bo w rejonie katastrofy Ocean Indyjski ma temperaturę około 27 stopni Celsjusza.

153 osoby na pokładzie

 
Archipelag Komorów znajduje się na północny-zachód od Madagaskaru TVN24.pl

Na pokładzie należącego do jemeńskich linii lotniczych samolotu znajdowały się 153 osoby (142 pasażerów i 11 członków załogi), w tym 66 obywateli Francji. 11-osobowa załoga składała się z sześciu Jemeńczyków, dwóch Marokańczyków, dwóch Etiopczyków i Filipinki. W rejonie panowały wtedy trudne warunki atmosferyczne, wiał silny wiatr.

Lot 626 wystartował ze stolicy Jemenu - Sany ok. 23:30 naszego czasu. Podróż do Moroni miała potrwać około 4,5 godzin. Każdego tygodnia Yemenia Airways ma 3 loty na tej trasie.

Natychmiast po otrzymaniu informacji o katastrofie Francuzi wysłali w tamten rejon dwa swoje samoloty wojskowe i jeden z okrętów stacjonujących na Oceanie Indyjskim. To prawdopodobnie one znalazły szczątki.

Maszyna wpadła do oceanu

Nie wiadomo, gdzie dokładnie zdarzył się wypadek, ale przypuszcza się, że było to w okolicach głównej wyspy archipelagu. W momencie katastrofy w regionie panowała bardzo zła pogoda. Według portalu internetowego BBC, piloci podobno usiłowali lądować, jednakże z niewyjaśnionych przyczyn nie doszło do manewru i samolot zawrócił znad lotniska i wkrótce znikł z radarów.

To właśnie warunki atmosferyczne odpowiadają najprawdopodobniej za katastrofę.

Samolot z usterkami

 "Nie było pasów bezpieczeństwa"
"Nie było pasów bezpieczeństwa"TVN24

Według francuskiego ministra transportu przyczyną katastrofy nie była usterka techniczna samolotu. - To nie miało nic wspólnego z samolotem - powiedział Dominique Bussereau na falach radia Europe 1. - Dotrzemy do przyczyny zdarzenia - dodał.

Kilka godzin później powiedział jednak, że w Airbusie A310, który rozbił się niedaleko Komorów, podczas przeglądu technicznego przed dwoma laty wykryto usterki. - A310 był poddany inspekcji w 2007 roku przez DGAC [francuski zarząd generalny lotnictwa cywilnego - red.] i oni wykryli określoną liczbę usterek. Od tamtej pory nie powrócił do Francji - zdradził Bussereau telewizji I-tele. - Przewoźnik nie był na czarnej liście, ale był poddany bardziej dogłębnym kontrolom z naszej strony i wkrótce miał być przesłuchany przez komisję ds. bezpieczeństwa Unii Europejskiej - dodał francuski minister.

Linie Yemenia Airways należą w 51 proc. do władz Jemenu, w 49 proc. do rządu Arabii Saudyjskiej.

Taksówka w buszu?

Francuskie media przytaczają wypowiedzi osób, które często latały na trasie Paryż-Sana-Moroni. Mówią oni, że o ile pierwszą część trasy leci się nowoczesnym samolotem w dobrym stanie, o tyle stan samolotu, do którego trzeba się przesiąść w Sanie jest co najmniej dyskusyjny.

- Wszyscy mówią, że to są samoloty w fatalnym stanie. Tam dochodziło, oni relacjonują, do takich historii, że widziano myszy na pokładzie samolotu, że nie było pasów bezpieczeństwa dla pasażerów - relacjonował z Paryża Piotr Moszczyński, dziennikarz RFI. - Po prostu mieli wrażenie, jakby wsiadali do taksówki w buszu - dodał.

Jemeński minister transporty zapewnił jednak, że samolot, który wpadł do Oceanu Indyjskiego, przeszedł w maju pełną inspekcję pod okiem specjalistów z Airbusa.

EU utworzy "czarną listę"

Unia Europejska zaproponuje wkrótce ogólnoświatową czarną listę linii lotniczych, które uznane zostały za niebezpieczne - poinformował unijny komisarz ds. transportu Antonio Tajani, kilkanaście godzin po katastrofie jemeńskiego Airbusa A310.

- Moim pomysłem jest zaproponowanie światowej listy, podobnej do tej w Unii Europejskiej - powiedział Tajani na konferencji prasowej. Zapowiedział też, że skontaktuje się z Yemenia Airways w celu wyjaśnienia, co stało się na Komorach.

(ZAPOZNAJ SIĘ Z CZARNĄ LISTĄ UE)

Powiązane katastrofy

W 1996 roku w tym samym rejonie rozbił się porwany etiopski samolot. Zginęła wtedy większość ze 175 osób na pokładzie. Komory rozciągają się na trzech wyspach, położonych w Kanale Mozambickim, między Madagaskarem a kontynentem afrykańskim.

1 czerwca nad Atlantykiem rozbił się Airbus A330 linii lotniczych Air France. Na jego pokładzie było 228 osób. Nikt nie przeżył katastrofy.

Źródło: Reuters, BBC, CNN, PAP, AP