Służby graniczne nie wpuściły do Turcji dziennikarza "New York Timesa" Roda Nordlanda, gdy przyleciał do Stambułu. Bez wyjaśnień nakazały mu wracać do Londynu - podaje amerykańska gazeta.
Jak pisze "NYT", działanie wymierzone w korespondenta, który relacjonował wydarzenia z ponad 150 państw na świecie, w tym w grudniu z Turcji, zdaje się wpisywać w zakrojoną na szeroką skalę operację rozprawiania się Ankary z krajowymi i zagranicznymi mediami.
Na razie władze tureckie nie odniosły się do incydentu.
Sam Nordland napisał później na Twitterze: "Kraje, które zabraniają mi wjazdu: Zair, Irak, Iran, Birma, Korea Północna i teraz Turcja".
Countries refusing me entry: Zaire (Mobuto), Iraq (Saddam), Iran, Burma (generals), N Korea & now Turkey https://t.co/BKJxsWFcEA
— Rod Nordland (@rodnordland) 18 stycznia 2017
"Nie podano żadnego powodu"
Redaktor naczelny amerykańskiej gazety Dean Baquet skrytykował działanie tureckich służb jako nieusprawiedliwione i wymierzone w wolność prasy.
Wygląda na to, że jest to pierwszy przypadek, gdy reporterowi "New York Timesa" odmówiono wjazdu do Turcji - podkreślił wiceprezes gazety David McCraw.
Po przylocie z Londynu do Stambułu Nordland wysłał do redakcji e-maila informującego, że został zatrzymany przez służby graniczne. Powiedziano mu, że jego nazwisko widnieje na dokumencie wydanym przez MSW, zakazującym mu wjazdu do Turcji i nakazującym odesłanie go z powrotem najbliższym połączeniem lotniczym. "Nie podano żadnego powodu" - napisał w e-mailu. Jak sprecyzował turecki prawnik gazety, policja na lotnisku tłumaczyła, że chodzi o "bezpieczeństwo narodowe", nie podając więcej szczegółów.
Opisywał konflikt z Kurdami
Tureckie władze wyrażały niezadowolenie z powodu kilku artykułów Nordlanda z listopada i grudnia, zwłaszcza pisanych z Diyarbakiru, głównego miasta na południowym wschodzie Turcji i dawnego matecznika zdelegalizowanej przez Ankarę Partii Pracujących Kurdystanu (PKK). W artykułach reporter "New York Timesa" opisywał następstwa wielomiesięcznych walk między bojownikami z PKK a tureckimi siłami rządowymi.
W Turcji w następstwie udaremnionego zamachu stanu z lipca ub.roku ponad 35 tys. ludzi zostało aresztowanych i oczekuje na proces, a ponad 100 tys. członków służb bezpieczeństwa, służby cywilnej, wykładowców uniwersyteckich, nauczycieli i przedstawicieli innych grup zawodowych zwolniono z pracy lub zawieszono w obowiązkach. Zachód krytykuje posunięcia tureckich władz, szczególnie zaś aresztowania dziennikarzy, czystki wśród sędziów, zamykanie niezależnych redakcji czy sugestie o przywróceniu kary śmierci.
"NYT" pisze, że w ciągu ostatnich kilku miesięcy, zwłaszcza w okresie po puczu, kilku zagranicznych dziennikarzy było nękanych bądź zatrzymywanych, zakazywano im wjazdu do Turcji lub z niej wydalano.
W grudniu reporter "Wall Street Journal" Dion Nissenbaum był bez wyjaśnień przetrzymywany w odosobnieniu przez trzy dni, zanim opuścił kraj wraz z żoną i nowo narodzoną córką - podaje gazeta.
Autor: adso / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock/Rod Nordland/Twitter