"Dzieci to nie lalki Barbie"


Mają pomalowane paznokcie, utapirowane włosy, a ubrane są w specjalnie uszyte na tę okazję kostiumy. Do Melbourne w Australii dotarły konkursy piękności dla dzieci. - To są małe dziewczynki, które wyglądają jak panienki z Vegas - oburza się Catherine Manning, szefowa organizacji, która sprzeciwia się organizacji takich konkursów.

Konkursy piękności dla dzieci popularne są szczególnie w Stanach Zjednoczonych w Teksasie. Gdy pojawiły się w Australii wywołały falę protestów. W tych nietypowych zawodach rywalizują ze sobą nawet dzieci, które mają zaledwie kilka miesięcy.

"Jak piesek z kiwającą się główką"

- Mała nie płakała. Zupełnie jej nie interesowało, co dzieje się dookoła. Jest jak piesek z kiwającą się główką - powiedziała matka dwumiesięcznej dziewczynki. A inna matka zapewnia: - Gdyby moja córka nie chciała brać udziału w konkursach, to nie zmuszałabym jej do tego.

Te tłumaczenia nie przekonują jednak innych kobiet, które zdecydowanie sprzeciwiają się konkursom piękności i zorganizowały protest przed budynkiem, w którym odbywał.

Powołane w celu protestu organizacje domagają się nawet, by zakaz uczestniczenia w podobnych zawodach obejmował dzieci i młodzież do 16 roku życia. Zdaniem Collett Smart konkursy mogą źle wpływać na psychiczne zdrowie maluchów i ich rozwój.

Konkurs? Lepiej iść na mecz

Nagromadzenie kontrowersji spowodowało, że na konkurs został oddelegowany australijski komisarz ds. bezpieczeństwa dzieci - Bernie Geary. - Początek był bardzo interesujący. Teraz nadszedł czas, by wybrać się na mecz futbolu - powiedział Geary odpowiadając na pytanie, jakie ma wrażenia po obejrzeniu części konkursu.

W konkursie w Melbourne wzięła udział około setka dzieci. Rodzice, by wpisać dziecko na listę, musieli zapłacić 324 dolarów.

Źródło: Reuters