Dyspozytor ruchu, który w lutym tego roku spowodował katastrofę kolejową w Bawarii z 12 ofiarami śmiertelnymi, przyznał się w czwartek przed sądem w Traunstein do winy. Mężczyzna grał w grę na swoim smartfonie i przez pomyłkę skierował pociągi jadące z przeciwnych stron na ten sam tor.
W czołowym zderzeniu pociągów na jednotorowym odcinku trasy pomiędzy miejscowościami Kolbermoor i Bad Aibling w Bawarii 9 lutego br. zginęło 12 osób, a 89 doznało obrażeń, w tym wielu bardzo poważnych.
Była to najtragiczniejsza katastrofa kolejowa w historii tego landu.
40-letni oskarżony odczytał w pierwszym dniu procesu oświadczenie, w którym przyznał się do winy. - Nie mogę cofnąć czasu, chciałbym jednak powiedzieć, że myślami jestem z państwem - powiedział, zwracając się do rodzin ofiar wypadku oraz poszkodowanych.
Grał w grę
Śledztwo wykazało, że dyspozytor grał w czasie służby regularnie, pomimo zakazu, w gry komputerowe. - Grał właściwie podczas każdego dyżuru - zeznał występujący w charakterze świadka policjant, powołując się na analizę zawartości telefonu komórkowego.
Oskarżony nie odniósł się w swoim wystąpieniu do tego zarzutu, jednak jego obrońca twierdzi, że przyznanie się do winy obejmuje też granie na telefonie komórkowym.
Grozi mu 5 lat więzienia
Zdaniem prokuratury dyspozytor przez pomyłkę skierował feralnego dnia jadące z przeciwnych stron pociągi na ten sam tor. Wyłączył też urządzenie, które powinno zapobiec takiej kolizji. Gdy spostrzegł swój błąd, chciał wysłać sygnał alarmowy, lecz wcisnął niewłaściwy przycisk. Ostrzeżenie nie dotarło do maszynistów i pociągi z pełną prędkością wpadły na siebie.
Według prokuratury dyspozytor nie zareagował prawidłowo, ponieważ grał w grę "Dungeon Hunter 5" polegającą na zabijaniu złych duchów.
W procesie bierze udział 20 członków rodzin ofiar oraz osób rannych w wypadku. Wyrok spodziewany jest 5 grudnia. Oskarżonemu grozi kara pięciu lat więzienia.
Autor: pk/adso / Źródło: PAP