W środę zatrzymane zostały dwie anestezjolożki ze szpitala Sfantul Pantelimon w Bukareszcie. Prokuratura oskarża kobiety o celowe doprowadzenie do zgonu 54-letniego mężczyzny, podejrzewa się również, że były zaangażowane w śmierć kilkudziesięciu innych "słabo rokujących" pacjentów. W związku ze sprawą zatrzymano również jedną z pielęgniarek. Władze placówki podały się do dymisji.
Prokuratura zatrzymała w środę dwie lekarki zatrudnione na oddziale ratunkowym w szpitalu Sfantul Pantelimon w Bukareszcie. Sprawa dotyczy podejrzanych zgonów, do których miało dochodzić w placówce. Anestezjolożki usłyszały już zarzut zabójstwa ze szczególnym okrucieństwem.
Według lokalnego portalu Digi24 śledczy zebrali dowody na udział lekarek w zgonie 54-letniego mężczyzny, który był hospitalizowany w szpitalu Sfantul Pantelimon na przełomie marca i kwietnia. Anestezjolożki miały dwukrotnie celowo obniżyć podawaną mu dawkę leków. Powyższy schemat postępowania miały wykorzystywać także podczas zabójstw innych, "słabo rokujących" pacjentów. Kobiety mają być podejrzewane o doprowadzenie nawet do kilkudziesięciu innych śmierci.
Lekarki podejrzane o zabójstwa
"W celu spowodowania śmierci niektórych pacjentów wymagających intensywnej terapii, w przypadku których - zdaniem oskarżonych - nie było wskazane utrzymywanie przy życiu, (oskarżone) opracowały i zrealizowały plan, polegający na nagłej redukcji dawki noradrenaliny (kluczowej substancji w intensywnej terapii, utrzymującej ciśnienie krwi), co powodowało spadek ciśnienia krwi i zatrzymanie krążeniowo-oddechowe" – przekazała w opublikowanym w czwartek oświadczeniu prokuratura.
Anestezjolożki nie przyznają się do winy. W związku ze sprawą zatrzymano też zatrudnioną w placówce pielęgniarkę. Ta oskarżona jest o krzywoprzysięstwo polegające na niepodzieleniu się istotnymi dla sprawy informacjami podczas trzech wcześniejszych przesłuchań - informuje Digi24.
Podejrzane zgony w szpitalu
Portal przypomina, że o podejrzanych zgonach w szpitalu Sfantul Pantelimon po raz pierwszy zrobiło się głośno w kwietniu, kiedy to w przeciągu zaledwie czterech dni zmarło tam 17 pacjentów. Jedna z pielęgniarek zasugerowała wówczas, że do zgonów przyczyniły się celowe zmiany dawek noradrenaliny. Wówczas jednak dochodzenia odpowiednich instytucji w ramach resortu zdrowia "nie wykazały nieprawidłowości".
W następstwie ostatnich zatrzymań rumuński minister zdrowia Alexandru Rafila zażądał dymisji kierownictwa placówki. Ze stanowisk ustąpili już dyrektor i kierownik szpitala.
ZOBACZ TEŻ: Dentysta podejrzany o otrucie żony miał sprawdzać, "czy da się wykryć arszenik podczas sekcji zwłok"
Źródło: PAP, Digi24
Źródło zdjęcia głównego: Google Maps