W dwóch niemal jednoczesnych zamachach w Pakistanie zginęły co najmniej 33 osoby. Pierwsza bomba wybuchła na posterunku policji, druga na targowisku.
Do pierwszego zamachu doszło w mieście Hangu na północnym zachodzie kraju. - Napastnik próbował sforsować bramę posterunku. Wysadził się, gdy policjanci chcieli go zatrzymać - opowiadają świadkowie zamachu, którego sześć ofiar to właśnie policjanci. Siódma ofiara to przypadkowy przechodzień. Rany odniosło 13 osób.
Druga bomba wybuchła kilka godzin później na targowisku w Hub Chowk na południu Pakistanu. Dokładna liczba ofiar nie jest jeszcze znana, ale wiadomo już, że zginęło co najmniej 26 osób. W większości również funkcjonariusze, chociaż celem ataku był konwój przewożący chińskich inżynierów.
Tylko w lipcu w zamachach samobójczych i atakach w Pakistanie zginęło blisko 140 osób, głównie żołnierzy i policjantów. Ataki, wcześniej sporadyczne, których dokonują islamscy fundamentaliści, nasiliły się zwłaszcza po zdławieniu przez rząd buntu w islamabadzkim Czerwonym Meczecie. Podczas szturmu na świątynię i przylegającą do niej szkołę koraniczną zginęło 102 fundamentalistów. Ich towarzysze zapowiedzieli odwet.
Źródło: Reuters, TVN24