Do 95 wzrosła liczba zabitych w sobotnim zamachu w Ankarze, przed początkiem pokojowej demonstracji działaczy prokurdyjskich - podała opozycyjna Ludowa Partia Demokratyczna (HDP). Ok. 10 tys. ludzi protestowało w Stambule przeciwko atakowi terrorystycznemu. Premier Turcji Ahmet Davutoglu ogłosił trzydniową żałobę narodową.
Jak podała agencja AFP, ok. 10 tys. osób, przekonanych, że za zamachem stał rząd, przeszło ulicami Stambułu. "Znamy zabójców" - głosił transparent, który nieśli protestujący. Wykrzykiwali hasła przeciwko islamistyczno-konserwatywnemu prezydentowi Recepowi Tayyipowi Erdoganowi i Partii Sprawiedliwości i Rozwoju (AKP), która od 2002 roku jest u władzy.
"Erdogan zabójca" i "Pokój zwycięży" - skandowano w europejskiej części Stambułu. Demonstrację ochraniało wielu policjantów. Podobne wiece zorganizowano w Diyarbakir, zamieszkanym głównie przez Kurdów. Doszło tam do incydentów, policja użyła gazu łzawiącego. Według agencji Dogan demonstracje odbyły się też w Izmirze na zachodzie, i w miastach Batman, Urfa i Van na południowym wschodzie Turcji.
Żadna organizacja nie przyznała się do sobotniego zamachu. Jednak według premiera Ahmeta Davutoglu mogli za nim stać bojownicy Partii Pracujących Kurdystanu (PKK), dżihadyści z Państwa Islamskiego (IS) lub członkowie lewicowego ugrupowania pod nazwą Rewolucyjny Front-Partia Wyzwolenia Ludu (DHKP-C).
Protest przeciwko konfliktowi
Do wybuchów doszło na trasie planowanego marszu pokojowego. Uczestnicy marszu mieli protestować przeciwko konfliktowi pomiędzy państwem tureckim i Kurdami, który ma miejsce w południowo-wschodniej Turcji.
Tureckie władze potwierdziły, że był to zamach samobójczy. Premier Turcji Ahmet Davutoglu oświadczył z kolei, że władze posiadają "mocne dowody" na to, że ataku dokonało dwóch zamachowców-samobójców.
Do eksplozji doszło tuż po godzinie 9. czasu polskiego. W tym czasie przed dworcem gromadzili się uczestnicy zaplanowanej na sobotę demonstracji przeciwko eskalacji walk między siłami rządowymi a Kurdami na południowym wschodzie Turcji. W demonstracji uczestniczyć mieli m.in. przedstawicieli związków zawodowych, a także sympatycy Partii Pracujących Kurdystanu (PKK), która uznawana jest przez władze w Ankarze za organizację terrorystyczną. - Doszło do masakry w centrum Ankary. Dwie bomby eksplodowały zaraz po sobie - mówił agencji Associated Press przedstawiciel związków zawodowych organizujących demonstracje Lami Ozgen..
"Atak na turecką demokrację i pokój"
Prezydent Turcji Tayyip Erdogan potępił zamach terrorystyczny w Ankarze. "Atak był wymierzony w turecką jedność i pokój" - stwierdził Erdogan w oświadczeniu. Wezwał do „solidarności i determinacji jako najsilniejszej odpowiedzi na terroryzm”.
W związku z zamachem Erdogan odwołał oficjalną wizytę w Turkmenistanie, która miała się odbyć w poniedziałek.
Turecki resort spraw wewnętrznych także potępił zamach i ocenił, że celem był atak terrorystyczny "na turecką demokrację i pokój". W związku z wybuchami w Ankarze premier Ahmet Davutoglu wezwał na nadzwyczajne spotkanie szefów służb bezpieczeństwa i wywiadu, a także przedstawicieli władz - podało biuro szefa rządu.
Szefowa unijnej dyplomacji Federica Mogherini i unijny komisarz ds. polityki sąsiedztwa i rozszerzenia Johannes Hahn we wspólnym komunikacie zaapelowali do obywateli Turcji o jedność w obliczu terroryzmu i "tych, którzy próbują destabilizować sytuację w kraju".
"W świetle eskalacji przemocy w Turcji i całym regonie niezwykle ważne jest, żeby Turcy zjednoczyli się na rzecz pokoju i stawili czoła terroryzmowi" - napisał w komunikacie amerykański Departament Stanu. "Solidaryzujemy się z tureckim narodem i potwierdzamy naszą determinację w kontynuowaniu współpracy z Turcją przeciwko terroryzmowi, który jest wspólnym zagrożeniem" - dodano.
Kurdowie wzywają do zaprzestania ataków
Partia Pracujących Kurdystanu (PKK) wystosowała apel do swoich członków działających w grupach wojskowych, aby powstrzymali się przed jakimikolwiek atakami w Turcji.
Według komunikatu zamieszczonego na jednej ze stron kojarzonych z PKK zawieszenie ataków ma potrwać przynajmniej do 1 listopada, kiedy w Turcji odbędą się wybory parlamentarne.
Z kolei sprzyjająca Kurdom Ludowa Partia Pracy (HDP) poinformowała, że zamach w Ankarze wymierzony był w jej członków. Setki sympatyków HDP miały wziąć udział w pokojowej demonstracji na rzecz porozumienia i pokoju pomiędzy Turkami i Kurdami. To właśnie na krótko przed rozpoczęciem demonstracji doszło do ataku terrorystycznego, w którym zginęło co najmniej 30 osób.
Nie ma informacji o Polakach wśród ofiar
- Na chwilę obecną nie mamy żadnych informacji o ofiarach wśród obywateli polskich - powiedział w rozmowie z TVN24 konsul RP w Ankarze Piotr Sławiński.
Konsul dodał, że do wybuchu doszło przed głównym dworcem w stolicy Turcji, w miejscu, gdzie szykowana była pokojowa demonstracja związana z konfliktem turecko-kurdyjskim.
- W mieście nie ma paniki, miasto żyje normalnie. Akcja toczy się tylko wokół dworca kolejowego - dodał Sławiński.
W sobotę po południu polskie MSZ opublikowało komunikat w którym potępiło atak terrorystyczny i wyraziło ból z powodu zamachu.
Konflikt turecko-kurdyjski
Do zamachu doszło na trzy tygodnie przed zaplanowanymi na 1 listopada wyborami parlamentarnymi, w których rządząca Partia Sprawiedliwości i Rozwoju (AKP), której współzałożycielem jest prezydent Recep Tayyip Erdogan, chce odzyskać większość, utraconą w wyborach z 7 czerwca br. Ponad dwa miesiące temu doszło do wznowienia walk między siłami tureckimi a bojownikami PKK. Bojownicy zwiększyli liczbę ataków na tureckie siły bezpieczeństwa, a te odpowiedziały atakami na kurdyjskie obozy, także w północnym Iraku. Według bilansu opracowanego przez prorządową prasę w Turcji od końca lipca w wyniku rozgorzałego na nowo konfliktu zginęło blisko 150 żołnierzy i policjantów oraz ok. 1,1 tys. rebeliantów. Eskalacja konfliktu między siłami rządowymi w Turcji a PKK doprowadziła do zerwania przed dwoma miesiącami rozmów pokojowych prowadzonych od końca 2012 r. Szacuje się, że od 1984 roku konflikt kurdyjsko-turecki pociągnął za sobą ok. 40 tys. ofiar śmiertelnych. Rząd w Ankarze oskarża PKK o to, że wykorzystała 2,5-letni rozejm, by zgromadzić broń. Z kolei opozycja uważa, że rząd zakończył proces pokojowy, gdyż w czerwcowych wyborach partia prokurdyjska zdobyła wystarczającą liczbę głosów, by wejść do parlamentu i pozbawić AKP większości, którą dysponowała od 2002 roku.
Z głębokim bólem i żalem przyjęliśmy informacje o dzisiejszym zamachu terrorystycznym w Ankarze, w którym zginęło i zostało rannych wielu niewinnych ludzi. Stanowczo potępiamy wszelkie formy terroryzmu. Łączymy się w bólu z rodzinami i bliskimi zabitych oraz rannych. Przekazujemy najszczersze wyrazy współczucia dla całego społeczeństwa tureckiego i władz. Równocześnie informujemy, że aktualne pozostaje ostrzeżenie Ministerstwa Spraw Zagranicznych dla polskich podróżnych udających się do Turcji. Polskim turystom zalecamy zachowanie ostrożności podczas pobytu w większych aglomeracjach miejskich i skupiskach turystycznych oraz unikanie wszelkich zgromadzeń w miejscach publicznych, jak również ścisłe stosowanie się do zaleceń władz tureckich. Oświadczenie MSZ Polski po zamachu w Ankarze
Autor: PM//rzw,ja / Źródło: Reuters,PAP