Katolicka drużyna skautów w Kalabrii na południu Włoch została rozwiązana, gdy jeden z drużynowych został aresztowany za przynależność do mafii. Z decyzją o rozwiązaniu nie zgadza się proboszcz i interweniuje w episkopacie. Protestują też matki dzieci.
Po tym, gdy do aresztu trafił jeden z drużynowych, do dymisji podali się wszyscy pozostali jego współpracownicy, nie wyjaśniając powodów swojej decyzji. Skauci zostali bez przełożonych i dlatego kierownictwo włoskiego katolickiego ruchu skautowego (Agesci) postanowiło drużynę rozwiązać.
"Odbieracie nam nadzieję"
Nie zgadzając się z tym, proboszcz parafii w Rosarno wystosował list z prośbą o interwencję do przewodniczącego episkopatu Włoch kardynała Angelo Bagnasco. Z takim samym apelem do miejscowego biskupa wystąpiło około stu matek skautów.
- W ten sposób odbieracie nam nadzieję - mówią matki, cytowane przez włoskie media. Zwracają uwagę na konieczność funkcjonowania drużyny na terenach opanowanych przez kalabryjską mafię - ndranghetę.
- Jesteśmy przeciwko ndranghecie i przeciwko klanom, które zniszczyły naszą ziemię - zapewniły kobiety w liście. - Ale jesteśmy także przeciwko niesprawiedliwościom i krzywdom ze strony tych, którzy w obywatelskim społeczeństwie przywłaszczają sobie prawo do decydowania za nas i pozbawiają nas wszelkich praw - dodały.
- Teraz, gdy nie ma drużyny, co mają robić nasze dzieci? Mają stać się siłą roboczą mafii? Czy gdy ktoś popełnił błąd, muszą za to płacić wszyscy inni? - zapytały matki.
Kierownictwo ruchu skautowego pozostaje jednak nieugięte wobec tych apeli i w wydanym oświadczeniu podkreśliło, że zagwarantuje młodzieży z rozwiązanej drużyny możliwość kontynuowania działalności w innej.
Źródło: PAP, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24