Były argentyński dyktator Jorge Rafael Videla został skazany w środę na dożywocie. Sąd w Cordobie w środkowej Argentynie uznał go winnym śmierci 31 więźniów politycznych w czasie rządów junty w latach 70 i 80. Na sali sądowej, na której pełno było osób spokrewnionych z ofiarami reżimu, głośno wiwatowano po ogłoszeniu wyroku.
Sąd zdecydował, że Videla odbędzie karę w więzieniu cywilnym, likwidując tym samym przywileje, którymi były dyktator cieszył się po pierwszym skazaniu go za zbrodnie przeciw ludzkości w 1985 roku, gdy Argentyna walczyła o przywrócenie demokracji. Videla odsiedział zaledwie pięć lat z pierwszego wyroku dożywocia w więzieniu wojskowym, zanim prezydent Argentyny Carlos Menem ogłosił amnestię, która prócz Videli objęła innych członków wojskowej junty.
Gdy wymienił się skład Sądu Najwyższego, w 2007 roku odwołano decyzje o amnestii, a obecna prezydent, Cristina Fernandez opowiedziała się za przeprowadzeniem nowych postępowań wobec byłych wojskowych i policjantów, którzy działali w tajnych miejscach tortur, gdzie bezpowrotnie zniknęły tysiące przeciwników reżimu.
"Absolutne zło"
Teraz sędziowie uznali Videlę za odpowiedzialnego za torturowanie i zamordowanie 31 więźniów, których wywleczono z cel więziennych i - w wersji oficjalnej - "zastrzelono podczas ucieczki". Był to pierwszy wyrok wydany na przywódcę i członka wojskowej junty po 25 latach demokracji
Według danych rządowych ok. 13 tysięcy osób zostało zabitych lub zaginęło bezpowrotnie w latach "brudnej wojny". Organizacje praw człowieka oceniają, że liczba ofiar wyniosła około 30 tys.
Ricardo Alofonsin, który założył komisję "Nigdy więcej", dokumentującą tysięczne zbrodnie reżimu powiedział w środę w wywiadzie radiowym, że Videla "przedstawia sobą jak najbardziej absolutne zło".
Źródło: PAP, tvn24.pl