"Rudy, prawicowy ekstremista, który chciał zabić księcia Karola i księcia Williama, mając nadzieję na to, że ognistowłosy książę Harry zostanie królem”. Tak pisze o 37-letnim Marku Colbornie brytyjski „The Telegraph”. W Southampton rozpoczął się proces Anglika oskarżonego o przygotowywanie zamachu terrorystycznego.
W czerwcu 2014 roku przyrodni brat Marka Colborna zawiadomił policję o podejrzanych produktach znajdujących się na strychu rodzinnego domu w Southampton. 11 miesięcy później w procesie, który właśnie się rozpoczął mężczyzna jest oskarżony o skupowanie i składowanie mieszanek chemicznych, elementów mechanicznych i innych, w celu stworzenia prowizorycznych ładunków wybuchowych o dużej sile albo różnego rodzaju trucizn, które miały posłużyć do planowanego zamachu terrorystycznego.
W trakcie trwającego od poniedziałkowego popołudnia procesu przed angielskim sądem, prokuratura nakreśliła obraz szaleńca marzącego o zabijaniu.
"W typie Breivika", marzył o zabiciu Karola i Williama
Oskarżyciele weszli w posiadanie jego osobistych dzienników i zapisków.
37-latek określa w nich siebie z jednej strony mianem „kogoś w typie Andersa Breivika”, a z drugiej - „Jamesem Bondem dla ubogich”. Tworzy swą drugą osobowość: kogoś w rodzaju agenta Jej Królewskiej Mości dbającego o bezpieczeństwo Wielkiej Brytanii.
"Bezpieczeństwo” w jego rozumieniu - jak wynika z cytowanych fragmentów dzienników - oznacza przede wszystkim „walkę z nie-Aryjczykami”, a także zabicie przedstawicieli rodziny królewskiej. "Czekam na okazję, by zabić kogoś z nich. Książę Karol byłby dobry. (…) Jest chroniony, ale nie przesadnie. Poświęciłbym życie dla tego jednego strzału. Zabić Karola i Williama, by Harry został królem” - pisał w 2014 roku.
Prokuratura twierdzi, że Colborne chciał zobaczyć na tronie Harry'ego z powodu jego rudych włosów, bo sam 37-latek, także rudy, "czuł się z tego powodu dyskryminowany przez całe życie".
Cyjanek, coś innego? Cios w "mniejszości"
Wcześniej jednak fascynował go przede wszystkim pomysł popełnienie masowego morderstwa. 20 maja 2012 r. napisał: „Chcę przeprowadzić kilka strategicznych, skoordynowanych ataków wymierzonych w tyranów tej skażonej wyspy”.
Ośmielił go zamach zorganizowany w 2011 r. na wyspie Utoya i w Oslo w Norwegii przez Andersa Breivika. "Zamach w Norwegii to to, co chciałbym przeprowadzić w Anglii. On był błyskotliwy i wręcz poetycki" - pisał.
Później opisał swoją radość ze znalezienia instrukcji dotyczących tworzenia „broni chemicznej atakującej układ nerwowy, która mogłaby być tak samo zabójcza jak mały ładunek nuklearny”. W innym miejscu Colborne pisał: „Utknąłem. Nie wiem, czy popełnić masowe morderstwo, czy namierzać tylko pojedynczych tyranów”.
Jak przekonuje prokuratura, przedstawiony w innym miejscu planowany atak na mniejszości narodowe mógł dojść do skutku, 37-latek chciał bowiem wejść w posiadanie cyjanku i „umieszczać go na klamkach drzwi" w rejonach zamieszkałych przez przedstawicieli mniejszości żyjących na Wyspach.
Kompleksy stworzyły szaleńca?
Według oskarżycieli Colborne był bliski popełnienia zbrodni, od 2013 roku jego wpisy w dzienniku stawały się bowiem coraz bardziej nienawistne. Równocześnie krystalizowała się jego druga osobowość, wyrosła z kompleksów.
Prokuratorzy przytoczyli fragment jego dziennika z 28 kwietnia 2013 roku: „Chcę, by moje dziedzictwo świadczyło o wojnie, jaką toczyłem samotnie przeciwko kapitalistycznemu reżimowi. Chcę, by (wszyscy) zobaczyli moją transformację z rudego, zaszczutego przedstawiciela mniejszości w terrorystę uderzającego w samo serce tego bigoteryjnego, rządzonego przez tyranów społeczeństwa i, oczywiście, w ciemnowłosych i ciemnookich przedstawicieli rasy kaukaskiej. Zostanę usłyszany za sprawą terroru”.
W innym miejscu marzył: "Jak cudowne byłoby sformowanie rządu nieokupowanego przez Kaukaską Tyranię, należenie do wolnego społeczeństwa".
Autor: adso//rzw / Źródło: The Telegraph
Źródło zdjęcia głównego: Wikipedia (CC BY 2.0)