Predatory: drony o tej nazwie zrewolucjonizowały sztukę prowadzenia wojen. Dzisiaj są w zasadzie podstawową bronią, jakiej używają Stany Zjednoczone w walce z terrorystami na całym świecie.
Armie wielu państw coraz szybciej przestawiają się z tradycyjnego lotnictwa na samoloty bezzałogowe. Drony mają także odgrywać znaczącą rolę w polskim systemie obronnym. Jak doszło do ich powstania? Fascynującą opowieść o Predatorach napisał Amerykanin Richard Whittle, który odtworzył historię ich skonstruowania. Niektóre dokumenty związane z powstaniem dronów na użytek wojska prezentuje także Archiwum Uniwersytetu George'a Waszyngtona.
Trudne początki
Twórcą pierwszych dronów był izraelski naukowiec Abraham Karem, który już w latach 70. projektował samoloty bezzałogowe dla Sił Powietrznych Izraela. Miały zostać wprowadzone do lotnictwa jako „przynęty”, tzn. miały oszukiwać radary egipskie czy syryjskie, wprowadzając fałszywy alarm, jakoby nad terytorium tych państw nadlatywały izraelskie samoloty.
Jednak program dronów nie przyjął się w Izraelu, a ich twórca w 1977 r. wyemigrował do Stanów Zjednoczonych, gdzie także zaangażował się w projektowanie samolotów bezzałogowych. Tworzone przez niego maszyny miały przypominać ptaki albatrosy, które długo utrzymują się w powietrzu.
Kolejny etap w historii dronów to druga połowa lat 80., kiedy bracia Lindel i Neal Blue skonstruowali „drona kamikadze”, bezzałogowy samolot, który miał dokonywać misji samobójczych. Co ciekawe, Pentagon odmówił jego zakupu.
Mniej więcej w tym samym czasie, Abraham Karem przeprowadził testy drona, który był w stanie utrzymać się w powietrzu aż 38 godzin. Był to wielki przełom w historii maszyn i milowy krok do stworzenia ich współczesnych wersji. Wkrótce firma Karema zbankrutowała, ale zanim to się stało, zdołała sprzedać wojsku kilka sztuk maszyn typu Gnat 750. Na ich bazie powstał późniejszy Predator. Aktywa spółki Karema przejęła firma General Atomics, która zrewolucjonizowała technologię dronów na potrzeby armii.
Predator rusza w niebo
Prawdziwym przełomem w historii "bezzałogowców" okazała się wojna w byłej Jugosławii. Na początku roku 1993 prezydent USA Bill Clinton skarżył się na amerykański wywiad i armię, że nie są w stanie zlokalizować artylerii serbskiej, która ostrzeliwuje bośniacką stolicę Sarajewo, zabijając setki cywilów i niszcząc miasto. W odpowiedzi ówczesny szef CIA James Woolsey zdecydował, że podległa mu służba musi dysponować specjalnymi bezzałogowymi samolotami, które będą prowadzić rozpoznanie wywiadowcze. W lipcu 1993 r. Pentagon doprecyzował, że powinny one latać na odległość do 800 km od miejsca startu oraz mieć możliwość obserwacji przez dobę z wysokości od 5 km do 7 km.
Kilkanaście miesięcy później, w 1994 r., Departament Obrony kupił pierwszy bezzałogowy samolot, który wtedy był przeznaczony wyłącznie do zadań rozpoznawczych. W tym momencie rozpoczyna się historia słynnego Predatora, amerykańskiego drona, który cały czas prowadzi operacje wywiadowcze i zbrojne w regionach konfliktu.
Pierwszy lot Predatora, 3 lipca 1994 r., trwał zaledwie kilkanaście sekund, ale już pół roku później maszyny były na tyle doskonałe, że mogły przekazywać na żywo obraz z obserwowanego terenu. Pierwsza transmisja została przeprowadzona w styczniu 1995 r. Predator latający nad Arizoną przekazywał do Pentagonu bezpośredni, w dodatku kolorowy, obraz.
Zgromadzeni w sali konferencyjnej oficerowie i eksperci wpadli w osłupienie. Na ich oczach dokonywała się prawdziwa rewolucja w dziedzinie wywiadu i sztuki wojennej. Do tej pory, od wynalezienia fotografii, wywiad pracował jedynie na nieruchomych zdjęciach. Teraz otworzyła się możliwość pracy nie tylko na odległość, ale także w czasie rzeczywistym. Wkrótce Predatory weszły do służby. Dzięki zdjęciom wykonanym przez drony, Amerykanie zaczęli orientować się w sytuacji w Bośni. Doskonałe rozpoznanie terenu wojny pozwoliło Waszyngtonowi przejąć kontrolę nad wydarzeniami i zmusić walczące strony do zawarcia pokoju (Dayton, grudzień 1995 r.).
Gwałtowne wtargnięcie dronów do armii amerykańskiej wywołało mieszane uczucia konserwatywnych wojskowych i pilotów. Wielu było niechętnych nowej technologii, argumentując, że człowiek za sterami samolotu jest niezastąpiony. Jednak wizjonerzy w Pentagonie postawili na "bezzałogowce". Podążając za rewolucją, Kongres Stanów Zjednoczonych podjął jesienią 1997 r. decyzję o włączeniu Predatorów do Sił Powietrznych. Rok później powstałą tajna jednostka o nazwie Big Safari, której zadaniem było doskonalenie użycia dronów.
Po zamachach na ambasady USA w Afryce latem 1998 r. CIA podjęła decyzję o włączeniu dronów do operacji tropienia przywódcy Al-Kaidy, Osamy bin Ladena. W 1999 r. podczas bombardowań Jugosławii, jednostka Big Safari zdecydowała o ich wykorzystaniu w operacjach zbrojnych: Predatory wspomagały lotnictwo w naprowadzaniu pocisków na cele.
Obława na bin Ladena
Rewolucja w wykorzystaniu dronów przyspieszyła wiosną 2000 r., kiedy Predatory zostały uzbrojone w rakiety typu Hellfire. Od tej pory maszyny zaczęły wykonywać misje zbrojne, a szefowie CIA zdecydowali się na ich wysłanie do Afganistanu, gdzie miały tropić i zabić bin Ladena.
Bardzo szybko udało się zlokalizować lidera Al-Kaidy. 27 września 2000 r. Predator, który wystartował z Uzbekistanu i był kierowany przez pilotów w bazie Rammstein w Niemczech, sfilmował bin Ladena. Nie podjęto jednak decyzji o likwidacji terrorysty.
Akcja jego poszukiwania została wykorzystana do dalszego testowania możliwości Predatorów. Między innymi w tym celu centrum sterowania maszynami przeniesiono do zamaskowanej siedziby na kampusie CIA w Wirginii. Niemal dosłownie na miesiąc przed atakami Al-Kaidy na Nowy Jork i Pentagon, została przyjęta dyrektywa, zgodnie z którą zabicie Osamy bin Ladena uznano za akt samoobrony, a nie zabójstwo podejrzanego o terroryzm (co wtedy jeszcze było zakazane).
Tydzień przed zamachami z 11 września 2001 r. akcja tropienia szefa Al-Kaidy została wstrzymana. W odpowiedzi jeden z szefów CIA, Richard Clarke ostrzegł prezydenta Busha i jego ekipę, że doprowadzi to do wielkiej tragedii i śmierci setek Amerykanów.
Po 11 września 2001 r. Predatory zostały natychmiast wysłane do Afganistanu, a później do Pakistanu, gdzie operują do dzisiaj. 7 października 2001 r. rozpoczęła się amerykańska operacja odwetowa w Afganistanie. Ledwie kilka godzin po rozkazie prezydenta o rozpoczęciu odwetu, jeden z dronów dostrzegł mułłę Omara, przywódcę talibów i zarazem protektora bin Ladena. Jednak głównodowodzący operacją generał Tim Franks odmówił wydania zgody na zabicie mułły, któremu udało się schronić. Do tej pory nie został odnaleziony.
W listopadzie 2001 r. Predator zabił Mohammeda Atefa, trzeciego co do rangi lidera Al-Kaidy w Afganistanie. Miesiąc później prezydent George W. Bush wydał polecenie przyspieszenia prac nad upowszechnieniem użycia dronów przez lotnictwo Stanów Zjednoczonych i przez CIA.
Autor: Jacek Stawiski, TVN24 Biznes i Świat / Źródło: National Security Archive, Woodrow Wilson Center, „Predator – Secret Origins of the Drone Revolution”, autor R. Whittle
Źródło zdjęcia głównego: General Atomics