Według informacji ONZ w mieście Goma, na wschodzie Demokratycznej Republiki Konga, pozostającym pod kontrolą rebeliantów z Ruchu M23, zgwałcono, a następnie spalono żywcem ponad 100 więźniarek. BBC dotarło do opracowanego przez Organizację Narodów Zjednoczonych raportu. Zaznaczono w nim, że "większość kobiet zginęła po tym, jak więźniowie podpalili więzienie" - pisze portal brytyjskiego nadawcy.
Setki więźniów uciekło z zakładu karnego Munzenze w mieście Goma, położonego na wschodzie Demokratycznej Republiki Konga, w zeszły poniedziałek po tym, jak bojownicy z rebelianckiej grupy M23 zaczęli przejmować kontrolę nad miastem. Według ONZ podczas ucieczki z więzienia w mieście "zgwałcono, a następnie spalono żywcem ponad 100 więźniarek" - pisze portal BBC.
Z wewnętrznego dokumentu ONZ, do którego dotarli dziennikarze brytyjskiego nadawcy, wynika, że "podczas ucieczki więźniowie płci męskiej zaatakowali od 165 do 167 kobiet". W raporcie stwierdzono, że "większość kobiet zginęła po tym, jak więźniowie podpalili więzienie". BBC podkreśla, że nie zdołało zweryfikować tych doniesień.
W rozmowie z "The Guardian" Vivian van de Perre, zastępczyni szefa lokalnych sił pokojowych ONZ, również przekazała informację o śmierci uwięzionych kobiet. - Doszło do poważnej ucieczki z więzienia. Zbiegło około czterech tysięcy więźniów - powiedziała. Zgodnie z jej relacją "więźniarki zostały zgwałcone", a następnie "skrzydło kobiece zostało podpalone".
Zarówno samo ONZ, jak i BBC i "Guardian" podkreślają, że ze względu na przejęcie kontroli nad Gomą przez Ruch M23 zbadanie szczegółów zbrodni jest aktualnie niemożliwe. Media publikują jednak zdjęcia i nagrania, na których widać wydobywające się z budynku więzienia Munzenze kłęby czarnego dymu. Wykonano je 27 stycznia.
Goma przejęta przez rebeliantów
Goma na wschodzie Demokratycznej Republiki Konga pozostaje pod kontrolą Ruchu M23. Walki na ulicach rozpoczęły się w ubiegły poniedziałek. W wyniku starć znaczna część mieszkańców milionowego miasta została zmuszona do ucieczki. Dwa dni temu członkowie M23 zapowiedzieli zawieszenie broni. W środę rozpoczęli oni jednak nową ofensywę i zajęli górnicze miasto Nyabibwe w prowincji Kiwu Południowe. Mieszkańcy Gomy usiłują nadążyć z pochówkiem ofiar. Szacunki Organizacji Narodów Zjednoczonych (ONZ) informują o blisko 3 tysiącach zabitych. Dane rządu DRK również wskazują na tysiące zmarłych.
Biuro Wysokiego Komisarza ONZ ds. Praw Człowieka (OHCHR) informuje, że rebelianci siłą wcielają cywilów do wojska i poddają ich pracy przymusowej. Członkowie M23 dopuszczają się też zbiorowych egzekucji - informuje OHCHR. Przemoc seksualna jest stosowana przez rywalizujące ze sobą grupy zbrojne w Gomie jako forma nacisku.
Sytuacja w DRK i działalność Ruchu M23
Ruch 23 Marca (M23), znany także jako Kongijska Armia Rewolucyjna, powstał w 2012 roku, a następnie wszczął bunt przeciwko władzom DRK. Był wspierany przez sąsiednią Rwandę, lecz gdy kraj ten zaniechał wsparcia, M23 zostało rozbite przez Brygadę Interwencyjną ONZ i wojsko kongijskie. Grupa uaktywniła się znów pod koniec 2021 roku i od tego czasu zajęła część terytoriów położonych na północ od Gomy, przy granicy z Rwandą.
M23 jest jedną z ponad stu grup zbrojnych działających we wschodniej części DRK, gdzie stara się kontrolować liczne w tym regionie kopalnie minerałów. Ruch tworzą głównie dezerterzy z armii. Rząd DRK, a także Unia Europejska i ONZ od dłuższego czasu oskarżają Rwandę o ponowne wspieranie rebeliantów z M23. Prezydent kraju Paul Kagame konsekwentnie temu zaprzecza.
ONZ potwierdza, że w Gomie, poza siłami M23, obecne są wojska z Rwandy. Rzecznik rządu DRK oświadczył, że ich obecność w Gomie oznacza "deklarację wojny". Zdaniem portalu Military.africa prezydent Rwandy ma poważnie rozważać ewentualną wojnę z DRK. Na potwierdzenie tej teorii serwis wskazuje na ostatnią wizytę Kagamego w Turcji i jego obecność w ulokowanym tam ośrodku produkującym drony Bayraktar TB2.
Źródło: The Guardian, Reuters, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Cyrile Ndegeya/Anadolu/Abaca/PAP