Wypracowanie politycznego rozwiązania wojny domowej w Syrii stało się trudniejsze z powodu działań Rosjan - twierdzi najwyższy rangą wojskowy USA, generał Joseph F. Dunford. Jego zdaniem rosyjskie naloty wzmocniły pozycję reżimu Baszara el-Asada.
Gen. Dunford stwierdził, że głównym efektem trwających od końca września ubiegłego roku rosyjskich nalotów w Syrii było umocnienie pozycji sił rządowych. - Udało im się odzyskać niewielkie obszary i opanować sytuację w miejscach, gdzie wcześniej były mocno atakowane - stwierdził wojskowy. Ogólnie reżim ma się znajdować w lepszej pozycji niż wcześniej, ale nie oznacza to, że wygrywa wojnę.
- Dla nas nie ma to znaczenia - zaznacza generał. Amerykanie za swój główny cel w Syrii uznają obecnie zwalczanie tzw. Państwa Islamskiego, na czym Rosjanie się nie koncentrują. Zdaniem generała, siły międzynarodowej koalicji pod przywództwem USA działają niezależnie od Rosji. Koordynacja nie istnieje.
Gen. Dunford przekonuje, że pomimo tego są znaczne sukcesy w walce z dżihadystami. Powoływał się na postępującą ofensywę w północno-wschodniej Syrii, podczas której niedawno opanowano między innymi ważną tamę na rzece Eufrat, a siły opozycji dotarły na kilkanaście kilometrów od "stolicy" tzw. Państwa Islamskiego, Rakkę. Przecięto również większość dróg łączących to miasto z największą metropolią pod kontrolą fanatyków, irackim Mosulem.
Już nieoficjalnie przedstawiciele dyplomacji USA w rozmowie z "New York Times" stwierdzają, że rosyjskie wzmocnienie przełoży się na twardszą postawę Asada podczas nadchodzących rozmów pokojowych w Genewie. Porozumienie, które zaakceptują wszystkie strony konfliktu, będzie więc znacznie trudniejsze do wypracowania.