Groźby pod adresem Zuckerberga i pochwała Putina. Trump wydaje nową książkę  

Źródło:
AP, NBC News, Politico, tvn24.pl
Wiec Donalda Trumpa w Wilkes-Barre w północno-wschodniej Pensylwanii
Wiec Donalda Trumpa w Wilkes-Barre w północno-wschodniej PensylwaniiReuters
wideo 2/2
Wiec Donalda Trumpa w Wilkes-Barre w północno-wschodniej PensylwaniiReuters

"Save America", najnowsza książka Donalda Trumpa, ma się ukazać w pierwszym tygodniu września. Ma formę albumu z fotografiami opatrzonymi komentarzami polityka. W tych – jak wskazują udostępnione przez amerykańskie media fragmenty – grozi on dożywotnim więzieniem Markowi Zuckerbergowi, komplementuje Władimira Putina i przekonuje, że gdyby to on był prezydentem, nie doszłoby do wojny w Ukrainie. Porusza też wątek niedawnego zamachu na jego życie.  

Na wtorek, 3 września, zaplanowano premierę najnowszej pozycji Donalda Trumpa, albumu "Save America". Tytuł ten można przetłumaczyć jako "Ocalić Amerykę". Choć książka oficjalnie się jeszcze nie ukazała, NBC News oraz agencja Associated Press (AP) uzyskały już do niej dostęp i opisały wybrane fragmenty. Jeden z poruszonych w książce wątków opisało też Politico. Mowa o groźbach, jakie Trump wysunął pod adresem Marka Zuckerberga. Pod wspólnym zdjęciem z prezesem Mety nawiązał on do dotacji o łącznej wysokości 420 milionów dolarów (ponad 1,6 mld zł.), którą Zuckerberg wraz z żoną przekazali w 2020 roku na rzecz wsparcia organizacji wyborów.

Jak przypomina AP, środki otrzymały dwie organizacje, które następnie rozdysponowały je między lokalne biura wyborcze. Ich większa część popłynęła do biur w hrabstwach, gdzie większym poparciem cieszyła się Partia Demokratyczna. Stało się tak m.in. dlatego, że w niektórych hrabstwach republikańscy politycy zdecydowali się na nieprzyjmowanie darowizn. Później jednak w mediach społecznościowych popularność zyskiwać zaczęła fałszywa teoria, jakoby prezes Meta wsparł kwotą 420 milionów kampanię Joe Bidena.

Nowa książka Donalda Trumpa. W środku groźby dla Zuckerberga i pochwały Putina

Dotacje te Trump określił w swojej najnowszej książce mianem "spisku przeciwko prezydentowi". Pisząc o samym Zuckerbergu, polityk wspomniał, jak ten rzekomo "przychodził do Gabinetu Owalnego, by się z nim zobaczyć, zabierał swoją bardzo miłą żonę na kolacje (z nim) i był (dla niego) tak miły, jak tylko można być, jednocześnie ciągle spiskując (przeciwko niemu)". "Obserwujemy go uważnie. Jeśli tym razem zrobi coś nielegalnego, spędzi resztę swojego życia w więzieniu - tak jak inni, którzy oszukują w wyborach prezydenckich 2024" - zagroził Trump.

ZOBACZ TEŻ: Ogólnokrajowe sondaże dają przewagę Harris, ale zdecydować może inny wynik

Donald TrumpEPA/MICHAEL REYNOLDS

W innych fragmentach "Save America" były prezydent USA odniósł się m.in. do relacji łączących go z innymi światowymi liderami. Jak opisują NBC News i AP, jedną z osób, o których ciepło się wypowiedział, był Władimir Putin. Trump stwierdził, że "dobrze się dogadywał" z prezydentem Rosji. Zasugerował też, że ten nie najechałby Ukrainy w 2022 roku, gdyby to on był wówczas u władzy. "Władimir Putin zajmował terytoria za czasów Busha, Obamy i próbuje zrobić to w Ukrainie dzięki Bidenowi, ale nigdy nie spróbowałby niczego takiego ze mną (u władzy)! Władimir to silny mężczyzna, ale rozumieliśmy się i dobrze się dogadywaliśmy. Nie wszedłby do Ukrainy, gdybym był (wtedy) prezydentem. Smutno patrzeć na to, co się stało, na całą tę śmierć i zniszczenie" - napisał Trump.

W przytoczonym przez NBC News fragmencie na temat Kim Dzong Una stwierdził on, że podczas spotkania z przywódcą Korei Północnej w 2019 zapoznał się z nim "bardzo dobrze w bardzo ograniczonym czasie". Ich spotkanie określił mianem "uczciwego, bezpośredniego i produktywnego". W książce Trump poruszył też wątek swoich "świetnych relacji z Chinami". Wspomniał o nim w podpisie zamieszczonym pod wspólnym zdjęciem z Xi Jinpingiem i jego małżonką.

Donald Trump o zamachu na swoje życie

Na kartach "Save America" Donald Trump opisał też, jak z jego perspektywy wyglądał zamach na jego życie, do którego w połowie lipca doszło podczas wiecu w Pensylwanii. Trump wspomina, jak "odważni agenci Secret Service rzucali się na niego, by go chronić". "Od razu zrozumiałem, że jestem w poważnych opałach" - pisze były prezydent. W dalszym fragmencie albumu dodaje, że choć "krew lała się wszędzie", on "w pewnym sensie czuł się bezpiecznie, bo miał po swojej stronie Boga". "Jestem tu tylko dzięki wszechmogącemu Bogu" - dodał pod zdjęciem przedstawiającym chroniących go agentów.

ZOBACZ TEŻ: Wojsko wesprze Secret Service przed wyborami prezydenckimi

Donald Trump zraniony podczas wiecu w PensylwaniiPAP/EPA/DAVID MAXWELL

Autorka/Autor:jdw//mro

Źródło: AP, NBC News, Politico, tvn24.pl

Źródło zdjęcia głównego: EPA/MICHAEL REYNOLDS