Poszukiwania studentki na rajskiej wyspie. Media: rodzice chcą, by uznano ją za zmarłą

Sudiksha Konanki
Dominikana. 20-letnia Sudiksha Konanki zaginęła 6 marca
Źródło: Reuters

Nadal nie odnaleziono 20-letniej Sudikshy Konanki, która prawie dwa tygodnie temu zaginęła na Dominikanie. Rodzina dziewczyny poprosiła lokalne władze o uznanie jej za zmarłą, co pozwoli im "rozpocząć proces żałoby".

Pochodząca z Indii, ale mieszkająca w USA 20-letnia Sudiksha Konanki zaginęła 6 marca na Dominikanie. Studentka Uniwersytetu w Pittsburghu spędzała czas ze znajomymi i po raz ostatni widziana była wczesnym rankiem na plaży przy hotelu Riu Republica w turystycznym miasteczku Punta Cana.

Mimo intensywnych poszukiwań studentki nie udało się odnaleźć. Jak pisze CNN, w poniedziałek policja z Dominikany poinformowała, że rodzina zaginionej - mieszkająca w amerykańskim stanie Wirginia - poprosiła stronę dominikańską o uznanie dziewczyny za zmarłą. W liście, który cytuje stacja, rodzice dziewczyny podkreślają, że według śledczych Konanki utonęła i nie znaleziono żadnych dowodów na udział osób trzecich w jej zaginięciu. Podkreślili, że rozpoczęcie prawnej procedury uznania jej za zmarłą "pozwoli rodzinie rozpocząć proces żałoby".

ZOBACZ TEŻ: Wielkie poszukiwania studentki na rajskiej wyspie. Nowe ustalenia

Zaginięcie Sudikshy Konanki

6 marca około 4:15 kamery monitoringu zarejestrowały Konanki wchodzącą na plażę w towarzystwie jej pięciu koleżanek i dwóch mężczyzn. Jak pisze CNN, według nagrań ok. 4:55 grupa, za wyjątkiem Konanki i jednego mężczyzny, opuściła plażę. Na nagraniach z monitoringu widać, że mężczyzna opuszcza plażę tuż przed godz. 9, ale bez Konanki.

Ostatnią osobą, jaka miała kontakt z 20-latką, był 22-letni Amerykanin. W piątek skonfiskowano jego paszport i nadal przebywa on na Dominikanie, jest pod stałą obserwacją funkcjonariuszy. Nie jest jednak formalnie zatrzymany, nie jest uznawany za podejrzanego w sprawie - nie postawiono mu żadnych zarzutów. Kilkukrotnie był za to przesłuchiwany. Według CNN mężczyzna stara się na drodze sądowej odzyskać wolność, argumentując, że jest przetrzymywany bezpodstawnie i bez postawienia zarzutów.

Mężczyzna zeznał wcześniej śledczym, że na krótko przed tym, jak Konanki zniknęła, spędzali razem czas na plaży. Wyjaśnił, że byli w wodzie, kiedy uderzyła ich fala, przez co znaleźli się pod wodą. - Starałem się, by oddychała, ale przez to ja nie mogłem oddychać cały czas i połknąłem dużo wody - mówił, cytowany przez media. Według jego relacji pomógł dziewczynie wydostać się na brzeg, a po raz ostatni widział ją, jak znajdowała się w wodzie do kolan. - Ostatnim razem, gdy ją widziałem, pytałem, czy wszystko w porządku, ale nie słyszałem jej odpowiedzi - powiedział. Jak dodał, po wyjściu z wody bardzo źle się czuł. - Rozejrzałem się i nikogo nie widziałem, myślałem, że wzięła swoje rzeczy i poszła. Czułem się źle, zmęczony, położyłem się na leżaku i zasnąłem, bo nie mogłem iść - dodał. Gdy się obudził, poszedł do pokoju, gdzie koledzy powiadomili go o zniknięciu dziewczyny.

NBC News, powołując się na policję, informuje, że po zaginięciu na plaży nie znaleziono żadnych śladów przemocy. Rzecznik hotelu powiedział stacji, że w momencie zaginięcia studentki wywieszone były czerwone flagi, które wskazywały, że "prąd morski jest silny, a fale bardzo wysokie".

Dominikańskie władze początkowo prowadziły śledztwo w sprawie Konanki pod kątem utonięcia, później Prokuratura Generalna informowała, że sprawdzano też, czy jej zniknięcie może wykraczać "poza możliwy wypadek" i rozpatrywane są wszystkie możliwości.

ZOBACZ TEŻ: Matka prosi, by jej dzieci uznano za zmarłe. 15 lat temu zaginęły, gdy były u ojca

Czytaj także: