Noble Jump w Żaganiu, Baltops na Morzu Bałtyckim, Saber Strike w Drawsku Pomorskim i Eagle Talon w Łasku - ponad 5,5 tys. żołnierzy z 16 państw NATO oraz Szwecji i Finlandii bierze obecnie udział w ćwiczeniach w Polsce. Eksperci mówią, że tylu żołnierzy sojuszników jeszcze u nas nie było, a reporter "Faktów" TVN sprawdził, jak w praktyce wyglądają manewry pancerniaków w ćwiczeniach Noble Jump.
Alianci przywieźli ponad 700 pojazdów kołowych i gąsienicowych. Na siedmiu poligonach przebywa też 7 tys. polskich żołnierzy z ponad 1600 pojazdami i 150 wozami bojowymi, uczestniczących we wspólnych przedsięwzięciach.
"Mówimy w innych językach"
Reporter "Faktów" Dariusz Łapiński odwiedził z kamerą poligon w Żaganiu, gdzie polscy pancerniacy ćwiczą z żołnierzami innych państw NATO w ramach operacji Noble Jump. Wszyscy przygotowują się do udziału w tzw. szpicy NATO, czyli oddziału, który ma być przygotowany do bardzo szybkiego reagowania w razie zagrożenia.
- Jesteśmy takimi samymi żołnierzami tylko mówimy w innych językach - podkreślił kpt Rob Noursing, holenderski żołnierz.
Jego kolega, mówiący odrobinę po polsku żołnierz Alan zdradził reporterowi "Faktów" TVN, że wspólne manewry z Polakami będzie mu przypominał smak dobrej polskiej kiełbasy. - U nas nie mamy takiej kiełbasy dobrej - wyjaśnił.
Leopard jak żona
W manewrach Noble Jump bierze udział blisko 2 tys. żołnierzy oraz 300 jednostek sprzętu. - Przejedziemy sobie kilka razy, przećwiczymy bez strzelania dzisiaj. Moim zadaniem będzie wykryć dzisiaj cele, ale oczywiście ich nie niszczyć, że było do czego strzelać jeszcze w przyszłym tygodniu - wyjaśnił st. szer. Waldemar Gawliński.
Żołnierz chwali sobie polski sprzęt i daje przykład: - Czołg Leopard jest tak wdzięcznym sprzętem, że jeżeli się o niego dba jak o żonę i rodzinę, to on nam się odwdzięcza tym samym.
Manewry Noble Jump potrwają do końca przyszłego tygodnia.
Autor: pk/tr / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: Fakty TVN