Czterech zabitych. "Strzelają bandy"

Aktualizacja:

Wojsko, policja i uzbrojone przez rząd bojówki zabiły w niedzielę w mieście Banias w północno-zachodniej Syrii czterech uczestników demonstracji antyrządowych. Rannych jest siedemnaście osób.

Wojsko i policja strzelały w niedzielę w Banias do uczestników kilku demonstracji, którzy zbierali się przed meczetami. - To przesłanie od prezydenta Baszara el-Asada: każdy, kto odważa się domagać wolności, jest już martwy - powiedział pewien profesor uniwersytetu.

Syryjska agencja rządowa SANA nie informowała w niedzielę o ofiarach represji, lecz jedynie o śmierci oficera w zasadzce zastawionej w Banias przez "uzbrojoną grupę".

"Uzbrojona grupa - pisze SANA - wciągnęła w zasadzkę" na szosie Latakia-Tartu w obrębie miasta patrol wojskowy, zabijając oficera i raniąc kilku innych członków patrolu.

Represje wobec uczestników protestów, które zaczęły się w połowie marca na południu Syrii, pochłonęły już dziesiątki ofiar śmiertelnych. W ostatni piątek, nazwany przez przeciwników rządów partii BAAS i prezydenta Asada "czarnym piątkiem", zginęło w mieście Dara 37 uczestników demonstracji.

Władze syryjskie nadal zaostrzają kontrole i represje. - Nie sposób zrobić dwóch kroków na ulicy bez obawy, że cię aresztują - cytuje agencja Reutera wypowiedź mieszkańca Latakii.

"Bandy uzbrojonych mężczyzn"

Syryjskie Ministerstwo Spraw Wewnętrznych w swym komunikacie zrzuciło odpowiedzialność za ofiary w Darze na "prowokatorów, bandy uzbrojonych mężczyzn", którzy zabili - według niego - 19 agentów policji.

Catherine Ashton, szefowa dyplomacji europejskiej, zwróciła się w sobotę do rządu syryjskiego o zaprzestanie represji wobec demonstrantów, a do prezydenta Baszara al-Asada o "niezwłoczne przeprowadzenie istotnych reform".

Źródło: PAP