Człowiek Chaveza zwycięzcą w Wenezueli. Ale kandydat opozycji nie zgadza się z wynikami


Nicolas Maduro wygrał wybory prezydenckie w Wenezueli, zdobywając 50,76 proc. głosów - podała wenezuelska Centralna Komisja Wyborcza, zaznaczając, że taki wynik jest "nieodwołalny". Jego główny rywal, centrysta o polskich korzeniach Henrique Capriles Radonski miał otrzymał 49,07 proc. głosów i oznajmił, że wyniku nie uznaje, bo podczas głosowania miało dojść do szeregu nieprawidłowości.

Capriles wystąpił przed kamerami trzymając kartki zawierające opis rzekomych uchybień podczas głosowania. - Maduro przegrał te wybory - stwierdził opozycjonista i dodał, że domaga się dokładnego ponownego przeliczenia wszystkich głosów.

Przy tak niewielkiej przewadze Maduro (dokładnie 234 tys. głosów), decyzja Caprilesa może przynieść pozytywne dla niego rozwiązanie. Nie wiadomo jednak, jak do jego rządania odniesie się Centralna Komisja Wyborcza, która zwycięstwo tymczasowego prezydenta nazwała "nieodwołanym".

Maduro ogłosił wcześniej swe zwycięstwo, zaznaczając jednocześnie, że gotów jest zezwolić na niezależną kontrolę wyniku wyborczego. - Nie chcemy przemocy, chcemy pokoju - powiedział Maduro w swoim przemówieniu do narodu.

Kraj podzielony

Władze zaapelowały do Wenezuelczyków o poszanowanie wyniku wyborów i pozostanie w domach.

Jednak zwolennicy nowo wybranego prezydenta wyszli na ulice, odpalając fajerwerki i ciesząc się ze zwycięstwa Maduro. Tymczasem zwolennicy opozycji protestują na ulicach, bębniąc w garnki i patelnie.

Nicolas Maduro z rządzącej Zjednoczonej Partii Socjalistycznej Wenezueli został namaszczony przez zmarłego 5 marca br. dotychczasowego prezydenta Hugo Chaveza.

Pod koniec niedzielnego głosowania komisja wyborcza poinformowała, że wybory przebiegły "w sposób całkowicie normalny i spokojny".

"Rząd uszanuje wybór narodu"

Wcześniej Henrique Capriles przestrzegł na Twitterze przed chęcią zmiany wyniku wyborów.

"Przestrzegamy kraj i świat przed chęcią zmiany wyboru dokonanego przez naród" - napisał Capriles na Twitterze.

Na wpis natychmiast zareagował p.o. wiceprezydenta oraz minister nauki i technologii Jorge Arreaza Monserrat.

- Uwaga, uwaga, Capriles. Uwaga, opozycja - zwrócił się w oficjalnej telewizji VTV, zapewniając, że rząd "uszanuje wybór narodu".

Autor: bor,jk,mk//bgr / Źródło: PAP, Reuters

Tagi:
Raporty: