Przedłużająca się wojna handlowa między Unią Europejską a Rosją może prowadzić do powstania nowej żelaznej kurtyny - ocenił w środę czeski rząd. Według agencji Reutera unijne i amerykańskie sankcje wobec Rosji nie będą miały dużego wpływu na gospodarkę Czech.
Unijne sankcje są częścią najsilniejszej jak dotąd międzynarodowej reakcji na wspieranie przez Moskwę prorosyjskich separatystów na wschodzie Ukrainy. Rosja zaprzecza, jakoby udzielała takiego wsparcia. Czesi, którzy zgodzili się na sankcje UE, są jednak przeciwko ich zwiększaniu. Martwią się pogorszeniem stosunków handlowych z Rosją, która dla wielu krajów Europy Środkowej jest ważnym partnerem. Czeski eksport do Rosji w zeszłym roku wyniósł 116,2 mld koron (5,67 mld dolarów), ale jedynie mały ułamek wymiany handlowej z Rosją dotyczy materiałów o charakterze wojskowym, objętych sankcjami. - To dobrze (dla Republiki Czeskiej - red.), że sankcje nie mają całościowego charakteru gospodarczego i uderzają w ograniczą liczbę obszarów - oświadczył premier Bohuslav Sobotka, zauważając, że nie wierzy w konieczność dalszych sankcji. - Ani dla Unii Europejskiej, ani dla Rosji, nie jest korzystne wdawanie się przeciągającą się wojnę handlową i pojawienie się politycznej żelaznej kurtyny na wschodniej granicy Ukrainy - głosi oświadczenie premiera.
Nowe sankcje dla Rosji
Ambasadorowie państw UE uzgodnili we wtorek sankcje sektorowe wobec Rosji za wspieranie separatystów na wschodniej Ukrainie. Restrykcje obejmują embargo na broń, ograniczenia przepływu kapitału, zaawansowanych technologii i sprzętu podwójnego zastosowania. Ustalenia muszą być jeszcze zatwierdzone przez rządy państw UE i wejdą w życie dzień po opublikowaniu rozporządzenia w Dzienniku Urzędowym UE.
Autor: kło//gak / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Wikipedia (CC BY-SA 3.0)