Czeczeni nie będą już atakować


Od 1 sierpnia czeczeńscy rebelianci zaprzestaną ataków przeciwko prorządowej milicji czeczeńskiej - zapowiedział emigracyjny lider czeczeńskich separatystów Ahmed Zakajew. Mieszkający w Londynie Zakajew ma jednak już niewielki wpływ na pozostałych w kraju bojowników.

- Od 1 sierpnia nasi bojownicy nie będą używać broni przeciwko czeczeńskiej milicji, poza przypadkami samoobrony - oświadczył Zakajew, cytowany przez rosyjski dziennik "Kommiersant". - Bardzo liczę, że od tego dnia Czeczeni już nigdy nie będą do siebie strzelać - dodał.

Po spotkaniu z człowiekiem Kadyrowa

Oświadczenie Zakajewa pojawiło się teraz nieprzypadkowo. "Kommiersant" przypomina, że w ubiegłym tygodniu doszło w Oslo do spotkania Zakajewa z przewodniczącym parlamentu Czeczenii Dukwachą Abdurachmanowem.

Abdurachmanow miał nakłaniać do poparcia prorosyjskich władz Czeczenii i prezydenta Ramzana Kadyrowa.

- Jestem bardzo zadowolony z tego spotkania, przede wszystkim dlatego, że wreszcie rozpoczął się proces, który - mam nadzieję - doprowadzi do długotrwałej politycznej stabilności w Czeczenii - powiedział gazecie Zakajew, który już od kilku miesięcy

Jestem bardzo zadowolony z tego spotkania, przede wszystkim dlatego, że wreszcie rozpoczął się proces, który - mam nadzieję - doprowadzi do długotrwałej politycznej stabilności w Czeczenii Ahmed Zakajew

Poinformował jednocześnie, że za zawieszeniem broni opowiada się cały rząd Iczkerii (Czeczenii) na uchodźstwie. - Wszyscy moi towarzysze zaaprobowali nasze umowy i upoważnili mnie do kontynuowania rozmów - podkreślił Zakajew.

Bojownicy posłuchają się emigrantów?

Tyle, że oficjalny rząd emigracyjny i Zakajew - były bliski współpracownik trzech prezydentów separatystycznej Czeczenii - Dżochara Dudajewa, Zelimchana Jandarbijewa i Asłana Maschadowa - ma coraz mniejszy wpływ na to, co dzieje się w Czeczenii.

Bojownicy, którzy od lat walczą z Rosjanami i prokremlowskimi Czeczenami, od kilku lat prowadzą bowiem walkę nie pod narodowymi sztandarami, ale religijnymi. Ich lider Dokku Umarow nie uznaje zaś władz cywilnych, w tym Zakajewa.

Co dalej z Zakajewem?

Jednak poparcie Zakajewa dla ekipy Kadyrowa byłoby psychologicznym zwycięstwem Moskwy. Tym większym, że Zakajew walczył z wojskami rosyjskimi jako jeden z wyższych dowódców czeczeńskich w latach 1994-2000.

Rosja nadal domaga się jego ekstradycji i zarzuca mu kilkanaście przestępstw, w tym porwanie i morderstwo, ale Wielka Brytania odrzuciła w 2003 roku żądanie wydania Zakajewa, powodując dyplomatyczne spięcie z Moskwą.

W lipcu prezydent Kadyrow powiedział, że z zadowoleniem przyjąłby powrót do kraju Zakajewa. Brak jednak sygnałów o tym, że Moskwa wycofa zarzuty wobec niego, a sam Zakajew podkreśla, że temat jego powrotu do Czeczenii - o którym wspominał już w lutym - nie został poruszony w czasie spotkania z przewodniczącym czeczeńskiego parlamentu.

Źródło: PAP, lex.pl