Wejście popieranego przez partię komunistyczną (Postępową Partię Ludu Pracującego - AKEL) Stawrosa Malasa do drugiej tury wyborów prezydenckich na Cyprze zaskoczyło ekspertów. Sądzą teraz, że Malas może mieć szansę na zwycięstwo 4 lutego.
- Jeszcze kilka dni temu, gdyby ktoś powiedział mi, że w drugiej turze znajdą się (obecny prezydent) Nikos Anastasiadis i Stawros Malas, nie miałbym wątpliwości, że z tego pojedynku zwycięsko wyjdzie ten pierwszy. Teraz nie jestem już tego taki pewien – powiedział PAP niezależny doradca ds. wyborów przy Radzie Europy Christoforos Christoforu.
W pierwszej turze wyborów, która odbyła się 28 stycznia startowało dziewięciu kandydatów. Ubiegający się o reelekcję Anastasiadis z konserwatywnego Zgromadzenia Demokratycznego (DISY) zajął pierwsze miejsce zdobywając 35,5 proc. głosów, na drugim uplasował się Malas - 30 proc., a na trzecim Nikolas Papadopulos z centrowej Partii Demokratycznej (DIKO) - 25,7 proc. Christoforu podkreśla, że porażka nacjonalisty Papadopulosa, który ostro krytykował Anastasiadisa za jego ustępstwa w czasie negocjacji pokojowych z Turkami cypryjskimi oznacza, że walka o prezydencki fotel rozegra się teraz między dwoma kandydatami nie tylko popierającymi takie rozmowy, ale także pragnącymi, aby Cypr został zjednoczony jako "dwustrefowa, dwuwspólnotowa federacja". - Obaj kandydaci mówią, że chcą jak najszybciej wrócić do stołu negocjacyjnego, a ich plany dotyczące rozwiązania problemu cypryjskiego brzmią bardzo podobnie. Znacznie bardziej różnią się oni w podejściu do gospodarki, więc to ta tematyka może zadecydować o wyniku drugiej tury – uważa ekspert.
Obaj kandydaci mówią, że chcą jak najszybciej wrócić do stołu negocjacyjnego, a ich plany dotyczące rozwiązania problemu cypryjskiego brzmią bardzo podobnie. Znacznie bardziej różnią się oni w podejściu do gospodarki, więc to ta tematyka może zadecydować o wyniku drugiej tury Christoforos Christoforu
Christoforu tłumaczy, że Anastasiadis obiecuje kontynuację tej samej polityki ekonomicznej, którą prowadził przez ostatnie pięć lat, promując turystykę, zagospodarowanie terenu i budownictwo oraz wzrost krajowej konsumpcji. Planuje także skupić się na polityce socjalnej, aby pomóc tym, którzy najbardziej ucierpieli w wyniku kryzysu bankowego z 2013 roku. Komunista Malas proponuje za to rozwój nowych gałęzi gospodarki a także głębokie zmiany w polityce socjalnej, propagując model państwa opiekuńczego. - Co ludzie wybiorą? Trudno powiedzieć – uważa Christoforu. - Prawda jest taka, że ani jeden ani drugi kandydat nie przedstawił szczegółowego programu w pełni tłumaczącego, jak planuje osiągnąć swoje cele. Anastasiadis ma co prawda za sobą pięć lat władzy, więc ludzie wiedzą mniej więcej, czego się po nim spodziewać. Malas ma jednak rację mówiąc: "propaganda ekonomicznego sukcesu uprawiana przez Anastasiadisa nie odpowiada w pełni rzeczywistości". 28 procent cypryjskiego społeczeństwa żyje na granicy ubóstwa. Dla nich statystyki Anastasiadisa są fikcją.
Christoforu dodaje, że wiele będzie zależeć od tego, komu Malas, jeśli wygra, zdecyduje się powierzyć tekę ministra finansów. - Malas obiecał, że decyzję w tej sprawie podejmie przed drugą turą i to ona może mu albo pomóc, albo przeszkodzić w zwycięstwie — uważa ekspert. Podkreśla, że ani Malas ani Anastasiadis nie poświęcili wiele miejsca w swoich programach porozumieniu podpisanemu przez Cypr z unijną trojką (Europejski Bank Centralny, Międzynarodowy Fundusz Walutowy i Komisja Europejska) w czasie kryzysu bankowego z 2013 roku. Wiele z elementów tego porozumienia nie zostało jeszcze przez Anastasiadisa wprowadzonych w życie. Nie zajął się problemem niespłaconych pożyczek bankowych, nie przeprowadził reformy państwowej administracji, nie dokończył prywatyzacji państwowych przedsiębiorstw, nie zróżnicował źródeł dochodu państwa skupiając się na zrównoważonym rozwoju przemysłu lekkiego. - To może w przyszłości doprowadzić do nowych problemów finansowych na wyspie. Już teraz Cypryjczycy znowu wydają więcej niż zarabiają – mówi Christoforu.
Ahmet Sozen z Uniwersytetu Wschodnio-Śródziemnomorskiego w Famaguście także podkreśla fakt, że w pierwszej turze wyborów zdecydowane zwycięstwo odnieśli kandydaci opowiadający się za zjednoczeniem wyspy opartym na zasadach proponowanych przez ONZ. Podkreśla jednak różnice, jakie występują między Malasem i Anastasiadisem jeśli chodzi o powrót do rozmów. - Malas nie stawia żadnych warunków. Chce po prostu natychmiastowego rozpoczęcia negocjacji – powiedział PAP Sozen. - Anastasiadis nalega na to, aby przyszłe rozmowy z góry założyły eliminację systemu trzech gwarantów cypryjskiego bezpieczeństwa (Turcji, Grecji i Wielkiej Brytanii). Takie stanowisko na pewno pomoże mu w drugiej turze wyborów, gdzie obie strony muszą zabiegać o tych wyborców, którzy wcześniej głosowali na nacjonalistę Papadopulosa- dodał. Sozen uważa, że wybory wygra najprawdopodobniej Anastasiadis, ale jego zwycięstwo nie jest już tak pewne jak w zeszłym tygodniu. Od tego, ile głosów dostanie Malas zależeć też będzie przebieg przyszłych rozmów pokojowych. - Jeśli wynik Malasa będzie dobry, będzie to oznaczało, że o wiele więcej Greków cypryjskich niż wcześniej sądzono popiera jego opinię na temat zjednoczenia. To powinien być sygnał dla Anastasiadisa, żeby zmodyfikował swoją pozycję po wyborach - powiedział.
James Ker-Lindsay z London School of Economics uważa, że nieoczekiwany sukces Malasa może oznaczać, iż do Postępowej Partii Ludu Pracującego wrócili jej tradycyjni zwolennicy, którzy opuścili partię po okresie "tragicznie złych rządów poprzedniego komunistycznego prezydenta Dimitrisa Christofiasa". Przypomina, że w pierwszej turze wyborów w 2013 roku głosowało na niego tylko 26,9 proc. wyborców, a w drugiej przegrał z Anastasiadisem 42,52 do 57,48 proc. - Tradycyjnie AKEL dostaje w wyborach ok. 30-35 proc. głosów. Wygląda więc na to, że Malas przekonał tych, którzy ukarali partię za Christofiasa, że czas na to, aby wrócić do swoich korzeni - powiedział.
Nacjonaliści języczkiem u wagi
Według Ker-Lindsaya wszystko będzie zależeć od negocjacji, jakie w ciągu następnych kilku dni będą prowadzić obaj kandydaci z nacjonalistyczną Partią Demokratyczną (DIKO), a także trzema innymi partiami, które w pierwszej turze poparły kandydaturę Papadopulosa. - DIKO na Cyprze jest tradycyjnie uważana za tzw. kingmakera – powiedział PAP Ker-Lindsay. - To także partia, której bardzo zależy na uczestniczeniu w procesie rządzenia, więc jej decyzje będą w większym stopniu uzależnione od tego, co który z kandydatów jej zaofiaruje, a mniej od reprezentowanej przez nią ideologii - dodał.
Zdaniem analityków, wiele może też zależeć od pozycji, jaką zajmie w tym głosowaniu skrajnie prawicowy Narodowy Front Ludowy (ELAM), której kandydat Christos Christu niespodziewanie zdobył w pierwszej turze 5,6 proc. głosów, co można przeliczyć na 22 tys. wyborców. Na małej wyspie, jaką jest Cypr, gdzie o zwycięstwie może zadecydować nawet tysiąc głosów, to duży potencjał.
Antonis Ellinas z Uniwersytetu Cypryjskiego w Nikozji twierdzi, że na wzrost poparcia dla ELAM, którego kandydat w poprzednich wyborach prezydenckich uzyskał niecałe 4 tys. głosów, wpłynął fakt, że na Christu oddało też głos wielu wyborców, którzy nie chcieli poprzeć żadnego z pozostałych kandydatów, a jednocześnie pragnęli wyrazić swoje niezadowolenie z istniejącego stanu rzeczy. - Problem polega na tym, że z badań nad skrajną prawicą w innych krajach wynika, iż choć traktujemy takie decyzje wyborcze jako tymczasowe, w rzeczywistości wyborcy ci zwykle pozostają już w tym obozie – komentuje dla PAP Ellinas. Kandydat AKEL wykluczył jakiekolwiek rozmowy z ELAM na temat ewentualnego poparcia. Anastasiadis dotąd nie wypowiedział się na ten temat. - Potencjalny flirt ze skrajną prawicą może się dla okazać dla naszego społeczeństwa bardzo niebezpieczny - ostrzegł Christoforu.
Autor: mtom / Źródło: PAP