Belgijskie dzienniki informują,że urząd premiera Elio Di Rupo padł ofiarą cyberataku. Jest to już trzeci z kolei, po MSZ i Belgacom, atak na serwery w Belgii. Tym razem stoją za nim prawdopodobnie Chińczycy.
Belgijskie media informują, że urząd premiera Elio Di Rupo padł ofiarą cyberataku, za którym mogą stać Chiny. To już trzeci, po cyberataku na belgijski MSZ i Belgacom, taki atak w ostatnim czasie.
"Nie wykluczam, że to zagraniczne mocarstwo"
- Podczas rutynowej kontroli sieci komputerowej wykryliśmy problemy. W związku z tym przeprowadzono kolejną kontrolę. Nie znam szczegółów, ale nie wykluczam, że znaleziono oprogramowanie pirackie, umieszczone przez zagraniczne mocarstwo - oświadczył rzecznik szefa rządu, cytowany przez flamandzki dziennik "De Tijd".
Podejrzenia padają na Chiny, które mogły umieścić oprogramowanie w celach szpiegowskich. Według gazety Pekin stoi też za włamaniem do sieci informatycznej belgijskiego resortu spraw zagranicznych. O umieszczeniu przez hakerów programów szpiegowskich w sieci informatycznej MSZ poinformowano w czwartek.
Bez skargi w tej sprawie
Urząd premiera Di Rupo nie złożył skargi w sprawie cyberataku, w przeciwieństwie do MSZ i głównego belgijskiego operatora telekomunikacyjnego Belgacom, który wcześniej także padł ofiarą hakerów. - Rozwiązaliśmy problemy. Zaostrzono środki bezpieczeństwa, wprowadzono ścisłą kontrolę - twierdzi rzecznik premiera.
Za atakami na Belgacom stoją Brytyjczycy?
Jak podaje niemiecki tygodnik "Der Spiegel", za cyberatakiem na Belgacom stała brytyjska rządowa agencja wywiadu elektronicznego GCHQ. Niemiecki tygodnik powołuje się na informacje przekazane mediom przez Edwarda Snowdena.
Brytyjskie służby specjalne miały zainfekować komputery pewnej liczby pracowników Belgacomu oprogramowaniem szpiegowskim, za pośrednictwem stron internetowych, na które przekierowywano połączenia z siecią bez wiedzy użytkowników. Następnie przez zainfekowane komputery GCHQ dostał się do systemu belgijskiego operatora. Celem miało być wykorzystanie infrastruktury Belgacomu do inwigilacji użytkowników smartfonów.
W poniedziałek Belgacom poinformował, że eksperci znaleźli wirusa na 25 tys. komputerów podłączonych do wewnętrznego systemu. Media oceniały, że biorąc pod uwagę informacje, jakimi zainteresowani byli hakerzy, nie ma wątpliwości, iż za atakiem stał wywiad brytyjski lub amerykański.
Autor: dln//gak / Źródło: PAP