Lucia Borsellino, córka słynnego sędziego śledczego, który zginął po tym, jak mafiozi zdetonowali samochód pułapkę pod domem jego matki, przekazała śledczym ważną pamiątkę sprzed lat. To notes z brązową okładką, w którym jej ojciec, Paolo Borsellino, zapisywał istotne kontakty. Miał go ze sobą również w dniu śmierci w 1992 roku, był w jego aktówce. Tak samo jak inny notatnik, w którym sędzia typował nazwiska podejrzanych: słynna "agenda rossa" z czerwoną okładką, której nie pozwalał nikomu czytać. Ten jednak zniknął w dniu wybuchu, a to, gdzie jest, do teraz pozostaje tajemnicą.
Paolo Borsellino był włoskim sędzią śledczym znanym z nieustępliwości w walce z mafią. Zmarł 19 lipca 1992 roku w Palermo. Zginął po tym, jak przed domem, w którym żyła jego siostra i matka, wybuchła bomba. Fiat 126, zaparkowany przy via D'Amelio, był wyładowany trotylem i eksplodował o godzinie 16:58. Wybuch zniszczył wejście do bloku, kilkanaście samochodów stojących obok i spowodował śmierć sześciu osób: sędziego i pięciu agentów ochrony. Zamach wstrząsnął nie tylko Sycylią, ale całymi Włochami, przez kraj przelała się wtedy fala protestów antymafijnych.
Lucia Borsellino zeznawała w ten wtorek przed "commissione Antimafia" - komisją antymafijną we włoskim parlamencie. Posiedzenie dotyczyło śledztwa po zamachu na jej ojca i osób, które przez lata składały w tej sprawie fałszywe zeznania.
Handlarz papierosów przyznał się do wszystkiego
Córka sędziego zeznała między innymi, że dwa lata po śmierci jej ojca do ich rodzinnego domu przyszła żona lokalnego kryminalisty, handlarza papierosów, Vincenza Scarantino. "Opowiadała, jakie tortury przeżywa w więzieniu jej mąż, bo ktoś miał zmuszać go, by przyznał się, że to on był autorem zamachu" - tłumaczyła komisji Lucia Borsellino.
Rzekome tortury mogły przynieść skutki, bo kilka miesięcy później Scarantino zaczął współpracować z prokuraturą. Oświadczył, że to on zorganizował zasadzkę przy Via d'Amelio. Otworzył tym wątek śledztwa, o którym dziś mówi się jako "najpoważniejszym matactwie w sądowej historii Republiki Włoskiej", bo okazało się kłamstwem. Scarantino w lutym tego roku wystąpił w programie telewizji La7: "Do dziś się boję, nie żyję dobrym życiem. Prawda jest taka, że nie miałem z tym (zamachem - red.) nic wspólnego" - wyznał, siedząc w studiu w czarnej kominiarce. Woli nie pokazywać twarzy.
Finalnie za udział w zamachu na Via d'Amelio skazano w kilku procesach kilkunastu przestępców działających w mafii cosa nostra, między innymi: Totò Riinę, Salvatora Biondino, Pietra Aglieriego, Carla Greco, Gaetana Scotto, Franceska Tagliavię i Matteo Messine Denaro, bossa, którego w ubiegłym roku udało się schwytać po tym, jak ukrywał się przed wymiarem sprawiedliwości przez ostatnie trzy dekady.
Aktówka i dwa notesy
Sprawą, która od lat budzi niepokój opinii publicznej, są zapiski Paola Borsellino z ostatnich dwóch miesięcy jego życia. A raczej ich brak.
Dlaczego dwóch miesięcy? 57 dni przed wybuchem przy Via d'Amelio, w podobnym mafijnym zamachu zginął inny sycylijski sędzia Giovanni Falcone. Borsellino był jego najbliższym współpracownikiem i miał kontynuować ich wspólne dzieło - zwalczać włoskie grupy przestępcze. "Wiedział, że będzie następny i ze zdwojoną siłą zabrał się do pracy, by jak najwięcej rzeczy załatwić przed swoją śmiercią” - wspominał w ubiegłym roku w wywiadzie dla Vatican News Claudio Fiore, siostrzeniec Paola Borsellino.
Swoje przemyślenia, tropy, nazwiska osób powiązanych z sycylijskimi klanami, sędzia zapisywał w notesie z czerwoną okładką, który założył tuż po śmierci sędziego Falcone. Jego treść znał tylko on sam i nie pozwalał nikomu go czytać.
19 lipca 1992 roku notatnik zaginął bez śladu. Rodzina jest zdania, że nie mógł ulec zniszczeniu, bo aktówka, z którą Paolo wyszedł z domu, pozostała nienaruszona i policjanci oddali ją krewnym cztery miesiące po zamachu.
"Osobiście widziałam, jak tamtego poranka (19 lipca - red.) ojciec używał czerwonego notesu. (...) Wykluczam, że mógł go zostawić, bo nie rozstawał się z nim na krok" - zeznała we wtorek, a właściwie przypomniała swoje zeznania sprzed lat Lucia Borsellino, co cytuje portal lasicilia.it
"Pamiętam, jaka byłam zła, kiedy (funkcjonariusze - red.) oddali rzeczy ojca i nie było wśród nich czerwonego notesu, bo jestem pewna, że był w tej aktówce (...) tak samo jak jego kostium kąpielowy, klucze do domu, papierosy i jego brązowy notes" - wyliczyła na posiedzeniu komisji antymafijnej.
"Ojciec wam powie, komu ufał"
To właśnie treścią brązowego notesu podzieliła się we wtorek z członkami parlamentarnej komisji. Na koniec zeznań powiedziała, że przekaże im skany wszystkich jego stron. "Oddano go nam i trzymaliśmy go u siebie przez ostatnie trzydzieści lat, nie wiedząc o tym, że nigdy nie został zabezpieczony w ramach śledztwa" - powiedziała Lucia Borsellino. Krewni byli przekonani, że śledczy analizowali notes przed oddaniem teczki rodzinie, tak jednak nie było.
"Znajdziecie w nim spis telefonów do osób bliskich mojemu ojcu, zaktualizowany jeszcze 19 lipca (1992 roku - red.) rano. Trzy czwarte to prokuratorzy, urzędnicy i sędziowie, reszta to rodzina. Znajdziecie też numery do osób, które ojciec chciał mieć pod ręką w każdym momencie, nie znajdziecie kontaktów do osób, które nie obracały się w jego zaufanym kręgu" - wyliczyła.
"W ten sposób to mój ojciec wam powie, komu ufał, a komu nie" - podsumowała.
"Fakt, że Lucia Borsellino przekazała we wtorek ten notes, obnaża kolejny błąd dotyczący śledztwa w sprawie zamachu. Notatnik, który rodzina uznaje za wartościową wskazówkę dotyczącą osób bliskich sędziemu, nie znalazł się wśród dowodów sprawy. Przez lata wiele osób podawało się za przyjaciół Borsellino, ale nie wszystkie numery znajdą się na kartach brązowego notatnika" - ocenia dziennikarz "Corriere della Sera".
Źródło: ANSA, Corriere della Sera, La Sicilia
Źródło zdjęcia głównego: Public Domain/interno.gov.it