Kampania prezydencka w Stanach Zjednoczonych sprawiła między innymi, że na światło dzienne wyszła ksenofobia i rasizm, o których Amerykanie chcieliby zapomnieć. W amerykańskich szkołach dzieci imigrantów coraz częściej spotykają się z negatywnymi komentarzami, a zdaniem wielu nauczycieli winny temu jest kandydat republikanów, Donald Trump. Materiał programu "Fakty z Zagranicy".
- Kiedyś nie było problemu, że ktoś nosi hidżab, ktoś jest Latynosem, a ktoś inny jest czarnoskóry. Mam wrażenie, że to wszystko zaczęło się od Donalda Trumpa - mówi dla CNN Jordyn Famimiko, uczennica.
"Nie zasługuję na życie tutaj"
Na korytarzach amerykańskich szkół coraz częściej słychać wyzwiska pod adresem osób o innym kolorze skóry bądź innego wyznania.
- Za każdym razem, gdy oglądam wiadomości i Trump wypowiada się na te tematy, to widzę tłum ludzi, którzy go oklaskują, zgadzają się z nim. To mnie przeraża - mówi Jose Rios, uczeń w Showalter Middle School. - Czasem myślę, że nie jestem Amerykanką, nie jestem stąd. Chociaż to tutaj się urodziłam nie jestem kimś, kto zasługuje na życie tutaj - dodaje Shukri Diriye, uczennica, której rodzice pochodzą z Somalii. - Żałuję, że w Somalii jest wojna, szkoda, że nie mogę tam pojechać - tam, gdzie ludzie wyglądają jak ja, gdzie nie byłabym inna - stwierdza dziewczyna. Jordyn, Jose i Shukri to uczniowie jednej z najbardziej tolerancyjnych szkół w USA. Urodzili się w USA, ale czują się coraz bardziej wyobcowani. Ich uczucia znajdują odzwierciedlenie w badaniach. Co trzeci nauczyciel zauważył w swojej szkole eskalację antyimigranckich nastrojów.
Nauczyciele obwiniają Trumpa
- Przez ostatnie półtora roku najbardziej zmienił się ton wypowiedzi. Obrzucają się wyzwiskami, przyklejają sobie etykietki, że ktoś jest "kebabem" albo "turbanem" - wyjaśnia nauczycielka z Showalter Middle School, Debbie Aldous. Nauczyciele podkreślają, że w szkołach nadal jest tyle samo dzieci imigrantów, co kiedyś. Zmieniła się jednak atmosfera - uczniowie przestali się wstydzić rasistowskich wypowiedzi. - Kampania Trumpa sprawiła, że takie słowa słyszymy coraz częściej. Coraz więcej dorosłych i ich dzieci czuje, że teraz wolno im głosić pewne poglądy - mówi Jonathan Zimmerman, historyk i kulturoznawca.
Sprzeciw Obamy
Ostatnio ostro w kampanie zaangażowała się pierwsza dama, Michelle Obama, która skrytykowała rasistowskie wypowiedzi Trumpa. - Tu nie chodzi o politykę, tu chodzi o podstawową ludzką przyzwoitość, o dobro i zło. Nie możemy już dłużej wystawiać naszych dzieci na tę retorykę ani minuty dłużej - mówiła na jednej z ostatnich konwencji. Pytany o rasizm Trump odpowiada, że USA potrzebne są prawo i porządek, a słowa Obamy komentuje mówiąc, że Stanami kieruje "banda dzieciaków, banda frajerów". - To dzieciaki i frajerzy. Prezydent i jego żona zajmują się wyłącznie kampanią - stwierdził.
Autor: mart\mtom / Źródło: TVN 24 BiŚ