Brytyjski sąd odroczył do końca lutego ogłoszenie wyroku w sprawie Juliana Assange. Założyciel Wikileaks oczekuje na decyzję, czy Wielka Brytania zgodzi się na jego ekstradycję do Szwecji. Tam grozi mu proces za domniemane ataki seksualne i molestowanie dwóch kobiet.
Termin postępowania został przesunięty na 24 lutego. Sędzia wyjaśnił, że potrzebuje więcej czasu, by zdecydować, czy twórca WikiLeaks powinien zostać wydany Szwecji.
Decyzja, która zapadnie do końca miesiąca, nie będzie ostateczna. Assangowi i szwedzkiej prokuraturze będzie jeszcze przysługiwało odwołanie.
Polityka czy rutyna?
Szwedzka prokuratura chce przesłuchać Assange'a w związku z oskarżeniami dwóch kobiet, które zarzucają mu atak seksualny. Dokładniej chodzi o seks bez zabezpieczenia i odmowę Australijczyka poddania się testom na obecność wirusa HIV i chorób wenerycznych. Assange wyjechał z Szwecji i nie chciał stawić się na wezwanie policji. Sąd w Sztokholmie wysłał więc za nim list gończy.
Założyciel Wikileaks odpiera zarzuty i określa je jako motywowane polityczne. Assange i jego współpracownicy obawiają się, że Szwecja pod presją Waszyngtonu wyda Australijczyka USA, gdzie będzie sądzony za zdradę i szpiegostwo.
Jeden z prawników Assanga stwierdził, że proces jego klienta w Szwecji nie będzie sprawiedliwy. Zdaniem Frederika Reinfeldta, szwedzki rząd tworzy "toksyczną atmosferę" wokół Australijczyka i "portretuje go jako wroga publicznego numer jeden".
Źródło: PAP, Reuters