Troje tymczasowych pracowników Departamentu Stanu USA zostało przyłapanych na tym, jak zaglądali do teczki paszportowej Baracka Obamy. Nie wiadomo, czego szukali i co takiego mogli w niej zobaczyć. Wiadomo natomiast, że ich "dociekliwość" została oceniona surowo. Dwoje straciło pracę, a trzeciego upomniano.
Ministerstwo samo wykryło przypadki naruszenia danych osobowych ubiegającego się o nominację Demokratów w najbliższych wyborach prezydenckich w USA Baracka Obamy. Departament Stanu o sprawie natychmiast poinformował biuro senatora z Illinois i zapewnił, że "niestosownie dociekliwi" (słowa rzecznika resortu spraw zagranicznych w Waszyngtonie Seana McCormacka) zostali już ukarani. Do "grzebania" w teczce Obamy miało dojść trzykrotnie - 9 stycznia, 21 lutego i 14 marca tego roku. Nie wiadomo, czego tak naprawdę szukali pracownicy Departamentu.
Rzecznik kampanii Obamy Bill Burton twierdzi, że sprawa ma bez wątpienia związek z prowadzoną kampanią i domaga się dokładnego śledztwa. - To skandaliczna próba naruszenia bezpieczeństwa i prywatności. Obowiązkiem naszych władz jest ochrona informacji osobistych amerykańskich obywateli, a nie wykorzystywanie ich do celów politycznych - powiedział Burton.
Przedstawiciele Departamentu Stanu mają spotkać się w sprawie możliwego przecieku niejawnych informacji z pracownikami sztabu wyborczego senatora Obamy.
Źródło: PAP, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: EPA/PAP