Od tego, kto w listopadzie tego roku wygra bilet do Gabinetu Owalnego, będzie zależeć wszystko, w tym pomoc dla Ukrainy - mówił w "Faktach po Faktach" korespondent "Faktów TVN Marcin Wrona odnosząc się do wyborów prezydenckich w USA, które odbędą się w tym roku. Dziennikarze TVN i TVN24 rozmawiali o tym, co czeka nas w polityce międzynarodowej. Korespondent w Brukseli Maciej Sokołowski zauważył, że "nawet 4 miliardy obywateli idzie do wyborów w tym roku".
Korespondenci "Faktów" TVN Marcin Wrona i Maciej Woroch, reporter "Faktów" TVN Andrzej Zaucha oraz korespondent TVN24 w Brukseli Maciej Sokołowski dyskutowali o wydarzeniach, które czekają nas w świecie w 2024 roku i ich wpływie na wojnę w Ukrainie oraz Izraela z Hamasem w Strefie Gazy. W przyszłym roku odbędą się między innymi wybory prezydenckie w USA i wybory do Parlamentu Europejskiego.
Korespondent "Faktów" TVN w USA Marcin Wrona mówił, że "gdyby dzisiaj miało dojść do starcia Biden-Trump, to wygrywa Donald Trump z przewagą 2,5 punktu procentowego". Dodał, że to wynik najnowszych badań sondażowych.
- I jeszcze jedno, coś, co powinno mrozić krew w żyłach demokratów. 67 procent Amerykanów twierdzi, że kraj zmierza w złym kierunku, a przecież krajem kieruje od trzech lat Joe Biden, demokrata, ich kandydat w nadchodzących wyborach - zauważył Wrona.
Jak mówił, "to jest jak najgorszy prognostyk dla Joe Bidena i to jest coś, co staje się paliwem kampanii wyborczej Donalda Trumpa". - Amerykanie, mówiąc krótko, są bardzo niezadowoleni z tego, w jakim miejscu znajduje się ich państwo pod rządami prezydenta Joe Bidena - dodał.
Wrona podkreślił, że "od tego, kto w listopadzie tego roku wygra bilet do Gabinetu Owalnego", będzie zależeć wszystko, w tym pomoc dla Ukrainy.
Sokołowski: to jest rok wyborczy
Maciej Sokołowski odnosząc się do ewentualnej wygranej Trumpa przypomniał, że to doświadczenie współpracy lub braku współpracy Europy z Donaldem Trumpem jest już za nami. - To jest doświadczenie i szefa Rady Europejskiej, i szefowej Komisji Europejskiej - dodał.
- Pamiętam ten oddech ulgi po ostatnich wyborach amerykańskich, gdy okazało się, że Donald Trump odchodzi, można znowu współpracować ze Stanami Zjednoczonymi - mówił. Dodał jednak, że "tam zawsze było takie zastrzeżenie: to nie jest tak, że my się żegnamy z Trumpem, już nawet z trumpizmem przecież, bo chodzi o to, że to inni kandydaci wchodzą w jego buty, przejmują jego hasła, jego metody".
- Na to Unia Europejska musi być gotowa. Jest gotowa, biorąc pod uwagę te swoje doświadczenia, bo już wtedy chciała się przygotować do bycia bardziej samodzielnym, niezależnym właśnie od pomocy ze strony Stanów Zjednoczonych. Ale potem przyszła wojna w Ukrainie i jednak znowu to wsparcie ze strony Stanów, ze strony Joe Bidena, okazało się kluczowe - zaznaczył korespondent TVN24 w Brukseli.
- Słyszymy takie głosy, że musimy się przygotować w Europie do tego, żeby wspierać Ukrainę niezależnie od tego, czy będzie to robiła dalej Ameryka, czy też nie - dodał.
Sokołowski zauważył, że wybory w 2024 roku "będą tak naprawdę wszędzie". - Nawet 4 miliardy obywateli idzie do wyborów w tym roku. Ponad połowa populacji świata. To jest rok wyborczy i choć będziemy mówić o tych wyborach pozostałych, także do Parlamentu Europejskiego, to jednak te wybory amerykańskie są tutaj decydujące być może także dla kształtu nie tylko tych relacji między Unią Europejską a Stanami, ale dla tego, co będzie się działo w Ukrainie, dla tego co będzie się działo w Europie w najbliższych latach - powiedział.
Zaucha: Putin liczy, że Trump, gdy wygra wybory, przestanie wspierać Ukrainę
Andrzej Zaucha został zapytany o to, co by oznaczała obecność Trumpa w Białym Domu dla przebiegu wojny w Ukrainie.
- Do wyborów w Stanach Zjednoczonych jest jeszcze prawie rok, w związku z tym nie wiemy jeszcze co dokładnie się wydarzy na Ukrainie, jak będzie przebiegać wojna, którą prowadzi (Władimir) Putin przeciwko Ukrainie, natomiast niewątpliwie wszyscy eksperci o tym mówią, że Putin bardzo czeka na to ponowne przyjście Donalda Trumpa do Białego Domu - powiedział.
Jak dodał, Putinowi "z Trumpem, rozmawiało się poprzednim razem, kiedy on miał poprzednią kadencję, świetnie i był w stanie owijać go wokół palca, był w stanie go przekonywać do takich rzeczy, które wywoływały później dzikie skandale w Stanach Zjednoczonych". - Putin liczy na to, że teraz będzie podobnie i podobnie będzie mógł rozgrywać Stany Zjednoczone. Bardzo liczy na to, że Donald Trump, kiedy przyjdzie do Białego Domu, przestanie wspierać Ukrainę - kontynuował Zaucha.
Zauważył, że "Trump mówi, że zakończy wojnę w 24 godziny". Zaucha wyraził nadzieję, że nie będzie takiego pomysłu jaki "podsuwa Władimir Putin, żeby przestać finansować Ukrainę, przestać Ukrainie dostarczać broń", bo, dodał, "wtedy rzeczywiście wojna się bardzo szybko zakończy, dlatego, że Ukraina nie będzie w stanie się po prostu bronić".
- Władimir Putin czeka na Donalda Trumpa, bo liczy, że będzie mu dużo łatwiej z taką Ameryką, którą rządzi Trump - podsumował.
"Wojna Izraela z Hamasem może przetasować te talie kart"
Maciej Woroch, korespondent "Faktów" TVN w Wielkiej Brytanii, który obecnie relacjonuje z Jerozolimy, mówił o trwającej wojnie Izraela z Hamasem.
Jak powiedział "wszyscy tu tkwią w impasie bliskowschodnim, bo nie ma jednego, dobrego rozwiązania".
- Wszystkie dotychczasowe zdają się zawodzić w tym, by udało się stworzyć skuteczne, bezpieczne dla Żydów i dla Arabów, rozwiązanie, by powstało państwo Palestyna i powstało państwo Izrael, by mogły współistnieć - dodał.
- Z drugiej jednak strony wszyscy, z którymi rozmawiałem w Tel Awiwie, z kręgów rządowych, czy nawet część Palestyńczyków, ale po cichu i nigdy przed kamerą, tu w Jerozolimie, czy w Ramallah, przyznają, że Hamas był zawalidrogą w procesie pokojowym - powiedział Woroch.
- Prawda jest taka, że zawsze są tu rozczarowane nadzieje, prawda jest taka, że wojna Izraela z Hamasem może przetasować te talie kart i doprowadzić skutecznie do likwidacji problemów, ale pytanie jaki będzie tego rezultat. Czy na dobre skończą się problemy na Bliskim Wschodzie, czy na przykład na północy ożywi się na nowo Hezbollah, a to przede wszystkim zależy od tego, jaki będzie wynik wyborów w Iranie - zaznaczył.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24