Wywiady dla agencji Reutera i niemieckiego "Bilda" pełniły różne funkcje, ale oba zawierały "błędne treści". Teraz szef MSZ zdał sobie sprawę, że "chlapnął" i musi się tłumaczyć we własnej partii - ocenił rozmowy Witolda Waszczykowskiego z zachodnimi mediami gość programu "Świat" w TVN24 Biznes i Świat, Włodzimierz Cimoszewicz.
Były premier i szef polskiej dyplomacji komentował wypowiedzi Waszczykowskiego, dotyczące ewentualnego poparcia dla cięć w wydatkach socjalnych dla emigrantów w Wielkiej Brytanii w zamian za poparcie dla stałych baz NATO w Polsce (Reuters) i opisujące sytuację w Polsce, którą rząd PiS chce "wyleczyć z kilku chorób", m.in. dokonując zmian w mediach publicznych ("Bild").
Waszczykowski "chlapnął"
Cimoszewicz obie wypowiedzi uznał za nietrafione, a dowodem na to - jego zdaniem - mają być próby wybrnięcia z tych słów, które Waszczykowski podjął w poniedziałek - dzień po publikacji wywiadów.
Były szef MSZ uznał, że nie ma żadnego znaczenia to, że Waszczykowskiemu miało rzekomo chodzić o szerszy kontekst wypowiedzi, którego zachodni dziennikarze nie ujęli, bo - tak czy inaczej - "takie słowa padły".
Cimoszewicz zwrócił uwagę na to, że Wielka Brytania nie musi pytać krajów UE o zgodę na zmiany w dodatkach socjalnych, bo Unia takimi kwestiami się nie interesuje. Zwrócił uwagę na fakt, że o polskim programie Rodzina 500 plus w UE się nie mówiło i PiS może go przyznać tym rodzinom, którym chce.
Równocześnie Cimoszewicz uznał, że Waszczykowski mógł udzielić agencji Reutera wywiadu, bo "czasami prowadzi się grę z opinią publiczną innego kraju" w pewnych sprawach. Dodał jednak, że wypowiedź Waszczykowskiego była błędna i spowodowała, że teraz musi się tłumaczyć we własnej partii.
"Ratuje się"
- Cała teoria o marksizmie, który popycha do cyklizmu i wegetarianizmu, jest kabaretowa. Dewocyjny katolik jest raz w tygodniu wegetarianinem - mówił gość programu "Świat" o wywiadzie szefa MSZ dla "Bilda". Zdaniem Cimoszewicza taka wypowiedź w kontekście mediów publicznych w Polsce "jest ośmieszająca" i tłumacząc, że udzielił jej tabloidowi, z którym politycy często rozmawiają mniej poważnie, Waszczykowski również się "ratował".
Zdaniem Cimoszewicza rolą wywiadu dla najpoczytniejszej niemieckiej gazety była jednak z pewnością potrzeba "korespondencji z rosnącą krytyką wokół wydarzeń w Polsce, które prezentują instytucje europejskie i zapewne - w jakimś stopniu - opinia publiczna w Europie".
"Klęska zaczyna się od lekceważenia"
Były premier skomentował też odpowiedź Witolda Waszczykowskiego na krytykę ze strony unijnego komisarza Guentera Oettingera, który powiedział, że sytuacja w Polsce być może powinna doprowadzić do uruchomienia kontroli praworządności w kraju. Waszczykowski stwierdził, że Oettinger "nie jest dla niego partnerem" w rozmowie.
- Takie komentarze to wyraz bezradności. (...) Każda klęska zaczyna się od lekceważenia - uznał Cimoszewicz. - Niezależnie, co będą mówili członkowie PiS i rząd, te instytucje europejskie będą swoje robiły. Mogę się nawet domyślać przebiegu debaty i ocen, ale jestem ciekaw, co będzie z tego wynikało. Jeżeli będzie to tylko wstępna dyskusja, to będzie to barwne, ale bez wniosków. Jeżeli wynikną z tego jakieś wnioski, to będzie kłopot - dodał, odnosząc się do planowanej na drugą połowę stycznia debatę nt. sytuacji w Polsce w Parlamencie Europejskim.
Dla Włodzimierza Cimoszewicza krytyczne sygnały płynące z Europy pod adresem Polski są obecnie zrozumiałe, bo nasz kraj - w odróżnieniu od np. Węgier Wiktora Orbana - jest państwem "cztery razy większym, należącym do szóstki największych w Unii".
- Europa nie może przyglądać się biernie tego typu zjawiskom, bo one są widoczne dosyć powszechnie, m.in. we Francji czy Szwecji, gdzie prawicowa fala powoduje radykalizację nastrojów społecznych - powiedział gość programu "Świat", zaznaczając, że ta fala "nie zawsze ma wiele wspólnego z wartościami prawicowymi".
- Sytuacja w Polsce jest więc również oceniana w szerszej, europejskiej perspektywie - wyjaśnił.
"Zeszmacony" Sejm
Gość programu "Świat" pytany o komentarze m.in. jednej z niemieckich gazet, porównujące Polskę do Rosji Putina stwierdził, że nie zmienia zdania w tej kwestii, jakie wypowiedział w TVN24 Biznes i Świat jeszcze w listopadzie - o tym, że i w Polsce i w Rosji "mamy do czynienia z systemem, w którym rządzi w zasadzie jeden człowiek".
- U nas ten człowiek jest w cieniu. (…) Parlament został i tu, i tu zeszmacony. To, co się dzieje teraz w polskim Sejmie, przechodzi wszelkie pojęcie. To pogwałcenie wszelkich zasad parlamentaryzmu - mówił dalej Cimoszewicz dodając, że rząd PiS zajmie się teraz przejmowaniem kontroli nad mediami publicznymi, bo przykład Rosji pokazał już, że "dobrze wykorzystywane media elektroniczne potrafią ogłupić ludzi".
- Jeżeli nie będzie bardzo silnego oporu w kraju i silnej reakcji partnerów zagranicznych, którzy mają do tego prawo z racji funkcjonowania w tych samych organizacjach, to będzie się to (działania PiS-u - red.) rozwijało liniowo, w tym samym kierunku (co w Rosji - red.). - Powinno dojść do świadomego oporu obywateli wobec takich działań - zakończył Włodzimierz Cimoszewicz.
Autor: adso/ja / Źródło: TVN24 Biznes i Świat
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Biznes i Świat