Jacques Chirac został uznany przez paryski sąd za winnego korupcji i skazany na dwa lata więzienia w zawieszeniu. Były prezydent miał dopuścić się przestępstw jeszcze w latach 90-tych jako mer Paryża. Według obrońców Chiraca, były prezydent powinien zdecydować w czwartek wieczorem, czy będzie odwoływał się od wyroku.
Wyrok odczytany przez paryskiego sędziego jest zaskoczeniem. Wcześniej powszechnie spodziewano się, że były prezydent zostanie ułaskawiony, o co wnioskowała sama prokuratura.
Sędzia skazał go jednak na dwa lata więzienia w zawieszeniu. Samego 79-letniego Chiraca nie było w sądzie z powodu złego stanu zdrowia.
Jeden z jego adwokatów, Georges Kiejman, powiedział po rozprawie dziennikarzom, że jest rozczarowany werdyktem. Według obrońcy, były prezydent powinien zdecydować w czwartek wieczorem, czy będzie odwoływał się od wyroku. Kiejman wyraził przy tym nadzieję, że skazujący wyrok "nic nie zmieni w uczuciach, jakimi Francuzi darzą Jacquesa Chiraca".
Niechlubne grono
Skazujący wyrok nic nie zmieni w uczuciach, jakimi Francuzi darzą Jacquesa Chiraca. Georges Kiejman, adwokat Chiraca
Chirac został uznany za winnego defraudacji środków publicznych i nadużycia zaufania w latach 90-tych, kiedy piastował stanowisko mera Paryża. Polityk miał wykorzystywać pieniądze z kasy miasta na opłacanie fikcyjnego zatrudnienia 21 swoich partyjnych kolegów oraz członków ich rodzin w paryskim ratuszu.
Jednocześnie sędziowie uznali, że były szef państwa odpowiada także za nieprawidłowości w kwestii zatrudnienia siedmiu innych pracowników merostwa w tym samym okresie.
Wraz z Chirakiem skazano jego siedmiu byłych podwładnych z paryskiego ratusza na kary kilku miesięcy więzienia w zawieszeniu. Uniewinniono natomiast dwóch innych oskarżonych w tej sprawie.
Ratusz się wycofał
Organizacja antykorupcyjna Anticor, która występowała w procesie przeciwko Chiracowi, przywitała werdykt z zadowoleniem, nazywając go "wzorcową karą".
Główny poszkodowany w aferze fikcyjnych etatów, czyli paryski ratusz, nie wystąpił ostatecznie w sądzie przeciw byłemu prezydentowi. Władze miejskie wycofały swój pozew w wyniku ugody z obecną partią rządzącą, UMP, do której niegdyś należał Chirac. Ugrupowanie to zgodziło się przelać gigantyczne odszkodowanie w wysokości 2,2 miliona euro do kasy miejskiej Paryża.
"Dziwny proces"
Trwający od 5 do 23 września proces w Paryżu przebiegał w niecodzienny sposób. Najpierw sąd zgodził się na prowadzenie rozpraw bez Chiraca, gdy ten dostarczył zaświadczenie lekarskie, iż ma problemy z pamięcią. Następnie zwolniono z przesłuchania kluczowego świadka w sprawie, szefa MSZ Alaina Juppe, w latach 90. podwładnego Chiraca w paryskim ratuszu.
Francuska prasa komentowała te zdarzenia, pisząc o "dziwnym procesie" i krytykując pobłażliwość wymiaru sprawiedliwości wobec byłego prezydenta Francji.
Prasa sugerowała, że wyrozumiałość prokuratury wobec oskarżonego może mieć podtekst polityczny, gdyż Chirac jest założycielem obecnie rządzącej we Francji partii Unia na rzecz Ruchu Ludowego (UMP).
"Era Chiraca"
Jacques Chirac był merem Paryża od 1977 do 1995 roku. W tym czasie zbudował swoje środowisko polityczne i partię gaullistowską, dzięki której sięgnął po stanowisko prezydenta Francji w 1995 roku. Zajmował je przez dwie kadencje do 2007 roku.
To pierwszy przypadek skazania prezydenta Francji od 1945 roku. Wtedy specjalny trybunał uznał Philippe'a Petaina, który w czasie Drugiej Wojny Światowej kolaborował z Niemcami, za winnego zdrady i skazał na śmierć. Karę później zmieniono na dożywocie z racji na podeszły wiek i zasługi marszałka.
Źródło: Reuters