Chiński przywódca Xi Jinping, po raz pierwszy od ośmiu lat, odwiedził region Sinciang. Przed jego ostatnią wizytą w tej prowincji ruszyła represyjna kampania przeciwko "radykalizmowi, terroryzmowi i separatyzmowi". Według ekspertów, chiński reżim jest przekonany do tego, co osiągnął w Sinciangu poprzez tłumienie oporu Ujgurów i innych mniejszości etnicznych, prowadzonej mimo powszechnej międzynarodowej krytyki.
W czasie czterodniowej wizyty, która zakończyła się w piątek, Xi odwiedził między innymi ujgurską dzielnicę Urumczi, stolicy regionu. - Każda grupa etniczna w Sinciangu jest nieodłącznym członkiem wielkiej rodziny państwowości chińskiej (…) Musimy szczególnie cenić doskonałe warunki stabilności i jedności - mówił.
Xi przekonywał również, że Sinciang nie jest już "odległym krańcem", lecz dzięki lansowanej przez rząd inicjatywie Pasa i Szlaku stał się "kluczowym obszarem i hubem", co ocenił jako dokonanie o "historycznym znaczeniu" - przekazały państwowe chińskie media.
Chińskie represje wobec Ujgurów
Według krytyków te komentarze są jednak oderwane od okrutnej rzeczywistości w Sinciangu, gdzie władze stosują wszechobecny nadzór, a z ujawnianych przez media dokumentów wynika, że Ujgurzy i przedstawiciele innych mniejszości trafiają do masowych ośrodków zatrzymań za takie "przewinienia" jak nauka islamu, noszenie brody czy używanie niedozwolonych aplikacji na telefonach.
- Zdjęcia roześmianych Ujgurów nie zmieniają dowodów, że niewinni Ujgurzy wciąż trafiają do więzień. "Chiński sen" nie może być osiągnięty, gdy grupa etniczna poddawana jest reżimowi apartheidu i zatrzymywana z powodu swojej rasy – powiedziała dziennikowi "New York Times" pracująca w USA prawniczka Rayhan Asat, której młodszy brat jest przetrzymywany w Sinciangu.
Sankcje za łamanie praw człowieka
Przed ostatnią wizytą Xi w Sinciangu w 2014 roku ujgurscy bojownicy zabili nożami 31 osób i ranili ponad 140 na dworcu kolejowym w Kunmingu, a ostatniego dnia tej wizyty doszło do ataku terrorystycznego z użyciem noży i bomb na dworcu w Urumczi, w wyniku którego zginęły trzy osoby, a 79 zostało rannych. Władze oskarżyły o te ataki ujgurskich ekstremistów i wkrótce rozpoczęły represyjną kampanię przeciwko radykalizmowi, terroryzmowi i separatyzmowi.
Według zachodnich badaczy w ramach tej kampanii w obozach reedukacji i więzieniach zamknięto w ostatnich latach nawet ponad milion Ujgurów i innych muzułmanów, gdzie poddawano ich komunistycznej indoktrynacji, męczono fizycznie i psychicznie. Pojawiły się również relacje świadków i inne doniesienia o systematycznych gwałtach, poddawaniu Ujgurek przymusowym aborcjom lub sterylizacjom, a także wykorzystywaniu pracy przymusowej Ujgurów na polach bawełny i w fabrykach.
USA zarzucają Chinom ludobójstwo, a UE i szereg państw zachodnich nałożyło na niektórych chińskich urzędników sankcje za łamanie praw człowieka w Sinciangu. Chiny zaprzeczają, że w regionie dochodzi do prześladowań.
- Wizyta Xi sugeruje, że partia jest wyraźnie bardzo przekona do tego, co osiągnęła w Sinciangu (…) Sądzą, że zapewnili bezpieczeństwo i "stabilność" i są na dobrej drodze, by osiągnąć długoterminowy cel w postaci kulturowej asymilacji – ocenił badacz z Centrum Badań Obronnych w Australijskim Koledżu Obrony (ADC) Michael Clarke, cytowany przez "NYT".
Źródło: PAP