Odejście od polityki "zero covid" w Chinach przeciąży system opieki zdrowotnej i doprowadzi do nawet dwóch milionów ofiar śmiertelnych - przewidują eksperci cytowani przez agencję Reutera. W Chinach lawinowo rośnie liczba zakażeń koronawirusem, a w mediach społecznościowych pojawiają się zdjęcia mające pokazywać przepełnione szpitale i krematoria.
Na początku grudnia chińskie władze przedstawiły złagodzone wytyczne dotyczące walki z pandemią COVID-19. Doszło do tego m.in. po protestach ludzi sfrustrowanych utrzymywaniem restrykcyjnej polityki "zero covid". W rezultacie w całych Chinach gwałtownie zaczęła rosnąć liczba zakażeń koronawirusem, a prognozy ekspertów i nieoficjalne doniesienia sugerują, że sytuacja może wymykać się Pekinowi spod kontroli. W środę szef Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) Tedros Adhanom Ghebreyesus przyznał, że jest "bardzo zaniepokojony" bezprecedensową pod względem wielkości falą zakażeń koronawirusem w Chinach.
ZOBACZ TEŻ: Chiny zrezygnowały z radykalnych restrykcji. Po kraju rozlewa się fala zakażeń koronawirusem
Dwa miliony ofiar w Chinach
Eksperci ostrzegają, że konsekwencje nagłego odejścia od polityki "zero covid" mogą okazać się katastrofalne dla chińskiego systemu opieki zdrowotnej i doprowadzić do olbrzymiej liczby ofiar śmiertelnych w Chinach. Według brytyjskiej firmy medycznej Airfinity obecnie COVID-19 codziennie zakaża się ponad milion Chińczyków, a prawdopodobnie ponad 5 tysięcy z nich umiera - w czwartek informuje agencja Reutera. "Szacunki te dramatycznie kontrastują z oficjalnymi danymi Pekinu na temat trwającej fali zakażeń", zauważa Reuters. Według oficjalnych danych od początku pandemii pod koniec 2019 roku w Chinach z powodu koronawirusa zmarło w sumie tylko 5,2 tys. osób.
Łącznie obecna fala zakażeń w Chinach może, według analiz przytaczanych przez Reutera, spowodować nawet dwa miliony dodatkowych zgonów. Takie wnioski zawarto w listopadowej analizie Centrum Kontroli Chorób z prowincji Guangxi, w której przewiduje się, że łącznie zachorować na COVID-19 może w krótkim czasie 233 mln Chińczyków. Podobne szacunki przedstawiali pod koniec listopada brytyjscy naukowcy z Airfinity, według których Pekin może się spodziewać od 1,3 do 2,1 miliona dodatkowych zgonów. Inne pojawiające się szacunki bywają niższe, ale prawie zawsze przewidują przynajmniej milion ofiar śmiertelnych.
Szacunki te są trudne, ponieważ Chiny są jedynym dużym państwem, w którym wciąż nie została wytworzona zbiorowa odporność na SARS-CoV-2. Według ekspertów można się także spodziewać dalszego mutowania koronawirusa w niemożliwy do przewidzenia sposób. Jednocześnie coraz trudniejsze jest monitorowanie rzeczywistego zasięgu COVID-19 w Chinach z powodu spadku liczby wykonywanych testów - zauważa brytyjski "Guardian". "Inne kraje nauczyły się już boleśnie, że udawanie, że COVID-19 nie istnieje nie sprawia, że choroba zanika. Eksperci szacują, że 60 proc. chińskiej populacji (która stanowi 10 proc. populacji świata) zakazi się koronawirusem w ciągu kolejnych 90 dni. Biorąc pod uwagę ten poziom infekcji i niską odporność ludności, liczba zgonów może wzrosnąć do końca marca do nawet 9 tysięcy dziennie" - pisze "Guardian".
ZOBACZ TEŻ: Chiny. Władza odchodzi od polityki "zero covid", system ochrony zdrowia znalazł się w trudnej sytuacji
Kolejki do krematoriów
W mediach społecznościowych pojawia się coraz więcej zdjęć i nagrań, które mają prezentować prawdziwy obraz przetaczającej się przez Chiny fali zakażeń. Wśród nich informacje o kolejkach karawanów wiozących ciała do krematoriów i skokowym wzroście zainteresowania usługami domów pogrzebowych. Jedno ze zdjęć, które ma przedstawiać kolejkę karawanów przed krematorium w Pekinie, 19 grudnia opublikował na Twitterze dziennikarz stacji Sky News Leo Lord-Jones. Jak twierdzi, krematorium przed którym zrobił zdjęcie, została wyznaczone do zajmowania się wyłącznie ciałami zmarłych na COVID-19.
Pojawiają się także niepotwierdzone informacje o wprowadzaniu lokalnych ograniczeń ilości kupowanych w aptekach leków antywirusowych i przeciwgorączkowych, oraz o pośpiesznym zaopatrywaniu się przez szpitale w dodatkowe respiratory i personel medyczny. 20 grudnia wieczorem do Chin wysłana została również pierwsza partia zachodnich szczepionek Pfizer-BioNTech - znacznie skuteczniejsza od szczepionek chińskich, choć razie przeznaczona jedynie dla mieszkających w Chinach obywateli Niemiec. "Podsumowanie polityki Komunistycznej Partii Chin wobec COVID: Niech się zaraża ten, kto ma się zarazić, niech umiera ten, kto ma umrzeć" - stwierdziła chińska aktywistka Jennifer Zeng publikując nagranie, które ma pokazywać jeden z przepełnionych chińskich szpitali i pacjentów leżących na podłodze.
Niewiarygodne dane z Chin
Tymczasem Chiny zmieniły sposób liczenia zarówno zakażeń, jak i zgonów z powodu COVID-19. Jak informuje BBC potwierdzenie zakażenia wymaga teraz spełnienia restrykcyjnych wymogów, m.in. skanu potwierdzającego uszkodzenia płuc spowodowane koronawirusem. Jako zgony z powodu COVID-19 uznawane są natomiast obecnie jedynie zgony spowodowane wywołanym przez wirusa zapaleniem płuc albo niewydolnością oddechową. Po takich zmianach oficjalnie zmarły w Chinach z powodu COVID-19 jedynie dwie osoby w poniedziałek, pięć osób we wtorek, i ani jedna przez poprzednie dwa tygodnie.
"Guardian" podkreśla, że w ten sposób podawane przez Pekin dane przestały być wiarygodne. "Chiński rząd nie podaje informacji o zgonach na COVID-19. Choć krematoria są przepełnione, urzędnicy milczą. System opieki zdrowotnej zmaga się z wyzwaniem pozyskania dodatkowego personelu. Emerytowanych pracowników prosi się o powrót do pracy, a na froncie (walki z wirusem - red.) umieszczani są studenci medycyny" - podkreśla dziennik.
ZOBACZ TEŻ: Chiny. Władza odchodzi od polityki "zero covid", system ochrony zdrowia znalazł się w trudnej sytuacji
Wielkie migracje Chińczyków mogą spowodować wzrost zakażeń
Szczególne obawy wiązane są ze zbliżającymi się obchodami Chińskiego Nowego Roku, który w 2023 r. wypada 21 stycznia. Setki milionów Chińczyków co roku migruje z tej okazji do swoich rodzin w innych, często mniejszych miejscowościach, a ten "zryw" trwa nawet kilka tygodni. Tegoroczne podróże będą dla Chińczyków dużo łatwiejsze niż w ostatnich latach, ze względu na zniesienie restrykcji dotyczących przemieszczania się między prowincjami. Tym samym koronawirus będzie mógł przedostawać się do wsi i małych miasteczek, gdzie wskaźniki szczepień są niższe niż w dużych miastach, a także brakuje odpowiedniej opieki medycznej.
Z tego powodu oczekuje się, że kolejna duża fala zakażeń koronawirusem w Chinach rozpocznie się pod koniec stycznia i potrwa do połowy lutego, twierdzi chiński epidemiolog Wu Zunyou, cytowany przez CNN. Następna fala ma z kolei być wywołana powrotem Chińczyków do domów i potrwać od końca lutego do połowy marca.
Źródło: Reuters, CNN, Guardian, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Kevin Frayer/Getty Images