Po obfitych ulewach w regionie Mongolia Wewnętrzna na północnym zachodzie Chin zawaliły się dwie tamy – poinformowało w poniedziałek chińskie ministerstwo zasobów wodnych. Konieczna była ewakuacja pobliskich mieszkańców. Silne weekendowe opady dotknęły łącznie blisko 17 tysięcy ludzi, a prawie 54 tysięcy akrów ziemi uprawnej znalazło się pod wodą.
Dwie tamy w mieście Hulun Buir (Hulunbei’er) zawaliły się w niedzielę po południu. Wcześniej za ich sprawą wytworzyły się rezerwuary o łącznej pojemności 46 milionów metrów sześciennych – przekazał chiński resort zasobów wodnych. Po katastrofie ewakuowano ludność z obszarów poniżej tam. Nie ma doniesień o ofiarach – podano w komunikacie.
Stare rezerwuary stwarzają zagrożenie
Chiny mają ponad 98 tysięcy rezerwuarów, których zadaniem jest zapobieganie powodziom, wytwarzanie prądu i ułatwianie transportu. Ponad 80 procent z nich ma co najmniej 40 lat, a niektóre stwarzają zagrożenie – przyznały władze.
Wiceminister zasobów wodnych Wei Shanzhong powiedział wcześniej w tym roku na konferencji prasowej, że z powodu braku środków finansowych prawie jedna trzecia rezerwuarów nie przeszła obowiązkowych kontroli bezpieczeństwa – przypomina Reuters.
Kilkanaście tysiącu ludzi dotkniętych skutkami pogody
Przez weekend w Hulun Buir spadło średnio 87 milimetrów (sześciennych - przyp. red.) deszczu, a w jednej ze stacji pomiarowych zanotowano aż 223 milimetry. Według władz miasta silne opady dotknęły prawie 17 tysięcy ludzi, a prawie 54 tysiące akrów ziemi uprawnej znalazło się pod wodą. Ucierpiały również mosty i inna infrastruktura transportowa.
Dziennik "Renmin Ribao" (People's Daily) zamieścił w mediach społecznościowych nagranie przedstawiające jedną z zapór, która pęka pod naporem olbrzymiej ilości wody. Na nagraniu widać też zalewane tereny uprawne i drogi.
Ekstremalna pogoda nawiedziła w ostatnich tygodniach wiele rejonów świata, nasilając obawy związane ze zmianami klimatu. Europa mierzyła się z powodziami, a mieszkańcom Ameryki Północnej dokuczała fala upałów – zauważa Agencja Reutera.
Źródło: PAP