Chiny chcą swojej sieci sojuszy w Azji. Z Rosją, przeciw USA


Prezydent Chin Xi Jinping wezwał na konferencji w Szanghaju do stworzenia w Azji nowego układu zapewniającego bezpieczeństwo i ułatwiającego współpracę. Organizacja miałaby się opierać o państwa regionu poszerzone o Rosję i Iran, ale bez udziału USA. Jest to jednak w znacznej mierze pusta deklaracja.

Prezydent Chin przemawiał podczas IV Konferencji na temat Współdziałania i Budowy Środków Zaufania w Azji. Wśród zgromadzonych gości znaleźli się m.in. prezydenci Rosji i Iranu: Władimir Putin i Hasan Rowhani. Podczas swojego przemówienia Xi podkreślił, że "potrzeba stworzyć własne modele współpracy i zbudować w regionie nowy układ zapewniający bezpieczeństwo". Xi zapewnił jednocześnie, że Pekinowi zależy na pokojowym rozwiązaniu regionalnych konfliktów. Ostrzegł także inne państwa, że wzmacnianie sojuszy militarnych, wymierzonych w państwa trzecie, nie przyniesie spodziewanych korzyści. Odniósł się tym samym do zacieśniania współpracy ze Stanami Zjednoczonymi przez Japonię i Filipiny. - Musimy nadążyć za zmieniającymi się czasami i okolicznościami - podsumował prezydent Chin.

Pomysł obliczony na efekt propagandowy

Deklaracja Xi jest jednak w znacznej mierze pusta i najpewniej ma być przede wszystkim pogrożeniem palcem Amerykanom. Relacje Chin i USA tak jak zawsze są dość szorstkie, a w ostatnich latach zaogniły się ze względu na wzrost potęgi Pekinu, któremu Waszyngton stara się przeciwdziałać wzmacniając sojusze w regionie i przeciągając na swoją stronę mniejsze państwa obawiające się chińskiego giganta.

Nowy układ bezpieczeństwa w regionie, bez udziału USA, jest jednak bardziej pobożnym życzeniem niż realną wizją. Większość mniejszych państw regionu obawia się Chin, lub wręcz pozostaje z nimi w otwartym sporze o terytoria.

Rosja na pewno ucieszyłaby się z jakiegoś sformalizowanego układu z Chinami, chcąc w ten sposób udowodnić Zachodowi swoją siłę i niezależność. Faktycznie jednak, to Moskwa byłaby słabą stroną w takim zestawieniu. Zresztą już raz próbowano coś takiego zrobić i skończyło się Szanghajską Organizacją Współpracy, która od 2001 roku pozostaje raczej klubem dyskusyjnym niż realną platformą współpracy.

Spory Chin i Rosji z Zachodem zbliżają oba państwa do siebie, ale jak widać po właśnie zakończonej wizycie Putina w Szanghaju, katalog rozbieżności pozostaje bardzo długi. Pomimo triumfalnych zapowiedzi nie udało się podpisać wielkiej umowy gazowej, na której zależało Kremlowi. Padły jedynie ogólne deklaracje o poprawianiu stosunków i współpracy.

Autor: mk//kdj / Źródło: tvn24.pl, PAP