48 okrętów, w tym lotniskowiec i atomowe okręty podwodne, 76 samolotów i dziesięć tysięcy marynarzy. Komunistyczne Chiny zorganizowały największy w swojej historii pokaz siły na morzu. Wszystkiemu przyglądał się sekretarz generalny Xi Jinping, który zadeklarował dalszy szybki rozwój floty, która i tak jest już najszybciej rosnącą na świecie.
Przy okazji wielkiej parady można było zobaczyć rzadko pokazywane publicznie okręty, takie jak płynące na przedzie najnowsze wersje atomowych okrętów podwodnych. Najwięcej czasu w transmisji wydarzenia poświęcono jednak pierwszemu chińskiemu lotniskowcowi. Xi Jinping wszedł na pokład okrętu Liaoning i obserwował starty oraz lądowania myśliwców. - Stworzenie silnej floty było wielce wyczekiwanym pragnieniem narodu chińskiego i jest ważną gwarancją zrealizowania chińskiego marzenia o narodowym odrodzeniu - stwierdził chiński przywódca. Tak naprawdę Chiny jednak flotę do niedawna ignorowały. Dopiero w latach 90., wraz z gwałtownym rozwojem gospodarczym, zaczęto wielki program budowy okrętów. Wcześniej siły morskie były najbardziej zaniedbanymi w całych chińskich siłach zbrojnych. Kiedy już jednak rozpoczęto program modernizacji i rozbudowy, to sytuacja gwałtownie się zmieniła. Okręty powstają w tempie niemal ekspresowym. Po kilkanaście dużych jednostek rocznie. Chińska flota w dwie dekady z benjaminka zmieniła się w regionalną potęgę, która może nawet rościć sobie prawo do miana jednej z kilku najsilniejszych na świecie.
Autor: mk\mtom / Źródło: tvn24.pl, Reuters